Pokrewne
- Strona Główna
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Brooks Terry Piesn Shannary
- Brooks Terry Kapitan Hak
- Brooks Terry Kapitan Hak (2)
- Martin George R.R Gra o tron (2)
- Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Ksiega Strachow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pozycb.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedynie Coin, Spelter i Carding pozostali na miejscu, by patrzeć, jak z łąki wyrasta lśniący biały budynek, odrzucając na boki murawę i ziemię.Inne wieże wystrzeliły z gruntu za nimi, a rosnące w powietrzu blanki łączyły je ze sobą.Spelter zaskomlał cicho, kiedy ziemia rozpłynęła mu się pod stopami, zastąpiona nakrapianymi srebrzyście kamiennymi płytami.Zatoczył się, gdy podłoże wypiętrzyło się niepowstrzymanie, niosąc całą trójkę wysoko ponad korony drzew.Szczyty dachów Uniwersytetu przesunęły się obok i znik-nęły w dole.Ankh-Morpork rozłożyło się niby mapa, ze schwytanym wężem rzeki i niewyraźnymi plamami równin dookoła.Spelterowi przytkało uszy, ale wznosili się nadal, coraz wyżej.Do chmur.Przemoknięci i zmarznięci wynurzyli się w gorącym blasku słońca.Pokrywa chmur rozciągała się pod nimi na wszystkie strony.Inne wieże podnosiły się dookoła, migocząc oślepiająco w ostrym świetle dnia.Carding przyklęknął niezgrabnie i ostrożnie zbadał posadzkę.Skinął na Speltera, by poszedł za jego przykładem.Spelter dotknął powierzchni gładszej niż kamień.W dotyku byłaby jak lód, gdyby lód był lekko ciepły, a wyglądała jak kość słoniowa.Co prawda nie była całkiem przejrzysta, ale sprawiała wrażenie, że bardzo by chciała.Miał uczucie, że gdyby zamknął oczy, nie potrafiłby jej wyczuć.Spojrzał w oczy Cardinga.- Nie patrz, hm, na mnie - powiedział.-Ja też nie wiem, co to jest.Obejrzeli się na Coina.- To magia - wyjaśnił chłopiec.- Tak, panie, ale z czego to jest zrobione? - spytał Carding.-Jest zrobione z magii.Z pierwotnej magii.Zestalonej.Zakrzepłej.Odnawianej z sekundy na sekundę.Czy potraficie sobie wyobrazić lepszy budulec dla nowego domu czarodzicielstwa?Laska błysnęła nagle, rozpraszając chmury.Pod nimi pojawił się świat Dysku.Z tej wysokości widzieli, że to istotnie dysk, przypięty do niebios centralnym szczytem Cori Celesti, gdzie mieszkali bogowie.Było tam Okrągłe Morze, tak bliskie, że można by stąd do niego wskoczyć; byt ogromny, spłaszczony perspektywą kontynent Klatchu.Krańcowy Wodospad wokół krawędzi świata wyglądał jak roziskrzona wstęga.-Jest za wielki — wymamrotał Spelter bez tchu.Świat, w którym żył do tej pory, rozciągał się niewiele dalej niż bramy Uniwersytetu.I to mu odpowiadało.Człowiek dobrze się czuje w świecie takich rozmiarów.Z pewnością zaś nie czuje się dobrze pól mili nad ziemią, stojąc na czymś, czego - w pewnym fundamentalnym sensie — wcale nie ma.Ta myśl go zaszokowała.Byt przecież magiem, a martwił się o magię.Wycofał się ostrożnie i stanął obok Cardinga.- Spodziewałem się czegoś innego - stwierdził starszy mag.- Hm?- Stąd wydaje się mniejszy, nie sądzisz?- Właściwie to sam nie wiem.Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć.- Popatrz na Ramtopy.Mógłbyś niemal dosięgnąć ich ręką.Spoglądali ku oddalonemu o sześćset mil potężnemu łańcuchowi górskiemu, lśniącemu, białemu i zimnemu.Podobno wędrując ku Osi przez ukryte doliny Ramtopów można w zamarzniętych krainach wokół Cori Celesti odnaleźć tajemną dziedzinę Lodowych Gigantów, uwięzionych po swej ostatniej wielkiej bitwie z bogami.W tamtych dniach góry byty zaledwie wyspami w ogromnym morzu lodu, i lód nadal je okrywał.Coin uśmiechnął się promiennie.- Co mówiłeś, Carding? - zapytał.- Doskonała widoczność, panie.Wydaje się, że są tak bliskie i małe.Powiedziałem, że można ich niemal dosięgnąć.Coin uciszył go gestem.Wyciągnął chude ramię i podwinął rękaw, co zgodnie z tradycją oznaczało, że za chwilę bez żadnych sztuczek dokona czaru.Potem sięgnął, a kiedy się odwrócił, zaciskał palce na czymś, co bez cienia wątpliwości było garścią śniegu.Obaj magowie patrzyli w oszołomieniu, jak topi się i ścieka na posadzkę.Coin parsknął śmiechem.- Tak trudno wam uwierzyć? - rzucił.- Czy mam zebrać perły z brzegów Krulla nad krawędzią albo piasek z Wielkiego Nefu? Czy wasza dawna magia potrafiła tego dokonać?Spelterowi wydało się, że głos chłopca nabrał metalicznego brzmienia.Coin przyglądał im się badawczo.Po chwili Carding westchnął.- Nie - powiedział niezbyt głośno [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Jedynie Coin, Spelter i Carding pozostali na miejscu, by patrzeć, jak z łąki wyrasta lśniący biały budynek, odrzucając na boki murawę i ziemię.Inne wieże wystrzeliły z gruntu za nimi, a rosnące w powietrzu blanki łączyły je ze sobą.Spelter zaskomlał cicho, kiedy ziemia rozpłynęła mu się pod stopami, zastąpiona nakrapianymi srebrzyście kamiennymi płytami.Zatoczył się, gdy podłoże wypiętrzyło się niepowstrzymanie, niosąc całą trójkę wysoko ponad korony drzew.Szczyty dachów Uniwersytetu przesunęły się obok i znik-nęły w dole.Ankh-Morpork rozłożyło się niby mapa, ze schwytanym wężem rzeki i niewyraźnymi plamami równin dookoła.Spelterowi przytkało uszy, ale wznosili się nadal, coraz wyżej.Do chmur.Przemoknięci i zmarznięci wynurzyli się w gorącym blasku słońca.Pokrywa chmur rozciągała się pod nimi na wszystkie strony.Inne wieże podnosiły się dookoła, migocząc oślepiająco w ostrym świetle dnia.Carding przyklęknął niezgrabnie i ostrożnie zbadał posadzkę.Skinął na Speltera, by poszedł za jego przykładem.Spelter dotknął powierzchni gładszej niż kamień.W dotyku byłaby jak lód, gdyby lód był lekko ciepły, a wyglądała jak kość słoniowa.Co prawda nie była całkiem przejrzysta, ale sprawiała wrażenie, że bardzo by chciała.Miał uczucie, że gdyby zamknął oczy, nie potrafiłby jej wyczuć.Spojrzał w oczy Cardinga.- Nie patrz, hm, na mnie - powiedział.-Ja też nie wiem, co to jest.Obejrzeli się na Coina.- To magia - wyjaśnił chłopiec.- Tak, panie, ale z czego to jest zrobione? - spytał Carding.-Jest zrobione z magii.Z pierwotnej magii.Zestalonej.Zakrzepłej.Odnawianej z sekundy na sekundę.Czy potraficie sobie wyobrazić lepszy budulec dla nowego domu czarodzicielstwa?Laska błysnęła nagle, rozpraszając chmury.Pod nimi pojawił się świat Dysku.Z tej wysokości widzieli, że to istotnie dysk, przypięty do niebios centralnym szczytem Cori Celesti, gdzie mieszkali bogowie.Było tam Okrągłe Morze, tak bliskie, że można by stąd do niego wskoczyć; byt ogromny, spłaszczony perspektywą kontynent Klatchu.Krańcowy Wodospad wokół krawędzi świata wyglądał jak roziskrzona wstęga.-Jest za wielki — wymamrotał Spelter bez tchu.Świat, w którym żył do tej pory, rozciągał się niewiele dalej niż bramy Uniwersytetu.I to mu odpowiadało.Człowiek dobrze się czuje w świecie takich rozmiarów.Z pewnością zaś nie czuje się dobrze pól mili nad ziemią, stojąc na czymś, czego - w pewnym fundamentalnym sensie — wcale nie ma.Ta myśl go zaszokowała.Byt przecież magiem, a martwił się o magię.Wycofał się ostrożnie i stanął obok Cardinga.- Spodziewałem się czegoś innego - stwierdził starszy mag.- Hm?- Stąd wydaje się mniejszy, nie sądzisz?- Właściwie to sam nie wiem.Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć.- Popatrz na Ramtopy.Mógłbyś niemal dosięgnąć ich ręką.Spoglądali ku oddalonemu o sześćset mil potężnemu łańcuchowi górskiemu, lśniącemu, białemu i zimnemu.Podobno wędrując ku Osi przez ukryte doliny Ramtopów można w zamarzniętych krainach wokół Cori Celesti odnaleźć tajemną dziedzinę Lodowych Gigantów, uwięzionych po swej ostatniej wielkiej bitwie z bogami.W tamtych dniach góry byty zaledwie wyspami w ogromnym morzu lodu, i lód nadal je okrywał.Coin uśmiechnął się promiennie.- Co mówiłeś, Carding? - zapytał.- Doskonała widoczność, panie.Wydaje się, że są tak bliskie i małe.Powiedziałem, że można ich niemal dosięgnąć.Coin uciszył go gestem.Wyciągnął chude ramię i podwinął rękaw, co zgodnie z tradycją oznaczało, że za chwilę bez żadnych sztuczek dokona czaru.Potem sięgnął, a kiedy się odwrócił, zaciskał palce na czymś, co bez cienia wątpliwości było garścią śniegu.Obaj magowie patrzyli w oszołomieniu, jak topi się i ścieka na posadzkę.Coin parsknął śmiechem.- Tak trudno wam uwierzyć? - rzucił.- Czy mam zebrać perły z brzegów Krulla nad krawędzią albo piasek z Wielkiego Nefu? Czy wasza dawna magia potrafiła tego dokonać?Spelterowi wydało się, że głos chłopca nabrał metalicznego brzmienia.Coin przyglądał im się badawczo.Po chwili Carding westchnął.- Nie - powiedział niezbyt głośno [ Pobierz całość w formacie PDF ]