Pokrewne
- Strona Główna
- Pratchett Terry wiat Dysku T. 38 W Północ Się Odzieję
- Pratchett Terry Tylko ty mozesz uratowac ludzkosc
- Terry Pratchett Johnny 02 Joh
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Terry Pratchett 00 Dysk (Wars
- Terry Pratchett 08 Straz! Str
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia
- Pratchett Terry Ciemna strona slonca
- Terry Pratchett 16 Muzyka Dus
- Kursa Małgorzata J. TeÂściową oddam od zaraz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pustapelnia.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy nie mam racji?221 Szczęśliwi jak rybki pluskające w głębi błękitnego morza, kapitanie zgodziłsię z nim Zmierdziuch.Dzieci wzdrygnęły się na myśl, że to może być prawda.Hak był zachwycony. Czy nie widzicie, co narobiliście? Mają przez was obowiązki! Mama i tato stalisię przez was dorośli! Jak mogą was za to kochać?Nagle rozległo się pukanie do drzwi.Hak mruknął coś pod nosem i zza drzwi wy-tknął głowę pirat Aaskotka. Kapitanie? rzucił nieśmiało. O co chodzi, Aaskotka?Zmierdziuch podszedł do kapitana i szepnął mu coś pospiesznie do ucha. Zwietnie! ryknął Hak. O co chodzi, Aaskotka?Pirat skulił się. Kapitanie, już czas wydać rozkaz strzelcom!Hak odesłał go niedbałym skinieniem ręki.Podszedł wolno do drzwi, otworzył jei wrzasnął: Ognia!222Gdzieś na zewnątrz huknęły flinty i nastała cisza.Jack siedział sztywny w krześle.Maggie zamknęła oczy.Aaskotka usiłował wyślizgnąć się z powrotem przez drzwi i nadział się na kapitana.Stanęli twarzą w twarz.Hak pociągnął nosem i wykrzywił się z obrzydzenia. Masz się wykąpać dziś wieczorem syknął i wypchnął pirata z kajuty.Kapitan zamknął drzwi i znów stanął przed tablicą. Pora na mały quiz oznajmił.Obrócił tablicę jeszcze raz, zatrzymał ją i napisał: KOCHAM CI.Odwrócił się dodzieci i czekał, aż Zmierdziuch skończy rozdawać im czyste kartki. Idzie naprawdęniezle pomyślał z zadowoleniem. Czy jesteśmy gotowi? Dobrze.Co wasi rodzice naprawdę mają na myśli, kiedymówią: kocham cię ?Maggie podniosła rękę, jakby zapominając na moment, że nie podoba jej się ta za-bawa. Ja wiem! Ja! Chodzi o to, że dzięki nam są bardzo, ale to bardzo szczęśliwi!223Hak potrząsnął głową. Bardzo, ale to bardzo zle! Przykro mi, ale oblałaś.Zwrócił się do Zmierdziucha. Postaw jej pałkę.Zmierdziuch wziął pióro i czerwonym atramentem wpisał na pustej kartce pałkę. Zmierdziuchu, podaj mi dossier Piotrusia Pana rozkazał Hak, ignorując jejprzerażenie. Nigdy jeszcze nie dostałam pałki! jęknęła Maggie. Przestań marudzić mruknął Jack.Hak przeglądał gruby plik papierów, kręcąc głową. Cóż my tu mamy? Złamane obietnice, jedna za drugą.Jakim on jest ojcem, Jack?Dostrzegł grymas na twarzy chłopca. Poszedł na przedstawienie małego robaczka, prawda? Ale nie przyszedł na twójmecz? Oczywiście, że nie.Opuścił najważniejsze wydarzenie w twoim młodym życiu,czyż nie?Maggie zerwała się na równe nogi z krzykiem.224 To nie jest prawdziwa szkoła! Ty nie jesteś prawdziwym nauczycielem! Nie mo-żesz stawiać mi pałki! Puść nas do domu!Wyskoczyła zza ławki i rzuciła się na Haka, szarpiąc go za płaszcz. Maggie, przestań! zawołał przestraszony Jack. Zostaw go! On znowu cięzamknie! Co ty robisz? Zmierdziuchu! krzyknął Hak, usiłując bezskutecznie odpędzić Maggie.Zabierz tę małą. nie znalazł właściwych słów. Po prostu zabierz ją na ferie.Niech się pobawi w przeciąganie pod kilem albo harpunem czy czymś takim.Już, już,sio!Zmierdziuch odciągnął wrzeszczącą i wierzgającą Maggie od Haka. Nie wolno denerwować kapitana. Bardzo mu się podobało moje przedstawienie! wrzasnęła Maggie, tłukącZmierdziucha pięściami. Byłam wspaniała! Nie słuchaj go, Jack! On nienawidzi ma-my i taty! I chce, żebyśmy też ich znienawidzili! Chce, żebyśmy zapomnieli o nich!Musisz stale o nich pamiętać, bo w Nibylandii o wszystkim się zapomina! Nie zapo-mnij! Nie.225Drzwi od kajuty zatrzasnęły się i zapanowała zupełna cisza.Kapitan i Jack spoglądali na siebie w milczeniu.Hak uśmiechnął się.Pora rzucićnieco więcej czaru, kiedy ta dziewczynka już sobie poszła.Zły wpływ mógł zaszkodzić,a z chłopca będzie więcej pożytku.W spojrzeniu Jacka było coś, co Hak już rozpozna-wał.Pochylił się nad nim. No, jak tam Jack?Jack kręcił się w krześle. Skąd wiedziałeś o meczu?Hak uśmiechnął się tajemniczo. Mam świetną lunetę stanął przy Jacku przodem do tablicy, na której widniałnapis: DLACZEGO RODZICE NIE CIERPI SWOICH DZIECI [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Czy nie mam racji?221 Szczęśliwi jak rybki pluskające w głębi błękitnego morza, kapitanie zgodziłsię z nim Zmierdziuch.Dzieci wzdrygnęły się na myśl, że to może być prawda.Hak był zachwycony. Czy nie widzicie, co narobiliście? Mają przez was obowiązki! Mama i tato stalisię przez was dorośli! Jak mogą was za to kochać?Nagle rozległo się pukanie do drzwi.Hak mruknął coś pod nosem i zza drzwi wy-tknął głowę pirat Aaskotka. Kapitanie? rzucił nieśmiało. O co chodzi, Aaskotka?Zmierdziuch podszedł do kapitana i szepnął mu coś pospiesznie do ucha. Zwietnie! ryknął Hak. O co chodzi, Aaskotka?Pirat skulił się. Kapitanie, już czas wydać rozkaz strzelcom!Hak odesłał go niedbałym skinieniem ręki.Podszedł wolno do drzwi, otworzył jei wrzasnął: Ognia!222Gdzieś na zewnątrz huknęły flinty i nastała cisza.Jack siedział sztywny w krześle.Maggie zamknęła oczy.Aaskotka usiłował wyślizgnąć się z powrotem przez drzwi i nadział się na kapitana.Stanęli twarzą w twarz.Hak pociągnął nosem i wykrzywił się z obrzydzenia. Masz się wykąpać dziś wieczorem syknął i wypchnął pirata z kajuty.Kapitan zamknął drzwi i znów stanął przed tablicą. Pora na mały quiz oznajmił.Obrócił tablicę jeszcze raz, zatrzymał ją i napisał: KOCHAM CI.Odwrócił się dodzieci i czekał, aż Zmierdziuch skończy rozdawać im czyste kartki. Idzie naprawdęniezle pomyślał z zadowoleniem. Czy jesteśmy gotowi? Dobrze.Co wasi rodzice naprawdę mają na myśli, kiedymówią: kocham cię ?Maggie podniosła rękę, jakby zapominając na moment, że nie podoba jej się ta za-bawa. Ja wiem! Ja! Chodzi o to, że dzięki nam są bardzo, ale to bardzo szczęśliwi!223Hak potrząsnął głową. Bardzo, ale to bardzo zle! Przykro mi, ale oblałaś.Zwrócił się do Zmierdziucha. Postaw jej pałkę.Zmierdziuch wziął pióro i czerwonym atramentem wpisał na pustej kartce pałkę. Zmierdziuchu, podaj mi dossier Piotrusia Pana rozkazał Hak, ignorując jejprzerażenie. Nigdy jeszcze nie dostałam pałki! jęknęła Maggie. Przestań marudzić mruknął Jack.Hak przeglądał gruby plik papierów, kręcąc głową. Cóż my tu mamy? Złamane obietnice, jedna za drugą.Jakim on jest ojcem, Jack?Dostrzegł grymas na twarzy chłopca. Poszedł na przedstawienie małego robaczka, prawda? Ale nie przyszedł na twójmecz? Oczywiście, że nie.Opuścił najważniejsze wydarzenie w twoim młodym życiu,czyż nie?Maggie zerwała się na równe nogi z krzykiem.224 To nie jest prawdziwa szkoła! Ty nie jesteś prawdziwym nauczycielem! Nie mo-żesz stawiać mi pałki! Puść nas do domu!Wyskoczyła zza ławki i rzuciła się na Haka, szarpiąc go za płaszcz. Maggie, przestań! zawołał przestraszony Jack. Zostaw go! On znowu cięzamknie! Co ty robisz? Zmierdziuchu! krzyknął Hak, usiłując bezskutecznie odpędzić Maggie.Zabierz tę małą. nie znalazł właściwych słów. Po prostu zabierz ją na ferie.Niech się pobawi w przeciąganie pod kilem albo harpunem czy czymś takim.Już, już,sio!Zmierdziuch odciągnął wrzeszczącą i wierzgającą Maggie od Haka. Nie wolno denerwować kapitana. Bardzo mu się podobało moje przedstawienie! wrzasnęła Maggie, tłukącZmierdziucha pięściami. Byłam wspaniała! Nie słuchaj go, Jack! On nienawidzi ma-my i taty! I chce, żebyśmy też ich znienawidzili! Chce, żebyśmy zapomnieli o nich!Musisz stale o nich pamiętać, bo w Nibylandii o wszystkim się zapomina! Nie zapo-mnij! Nie.225Drzwi od kajuty zatrzasnęły się i zapanowała zupełna cisza.Kapitan i Jack spoglądali na siebie w milczeniu.Hak uśmiechnął się.Pora rzucićnieco więcej czaru, kiedy ta dziewczynka już sobie poszła.Zły wpływ mógł zaszkodzić,a z chłopca będzie więcej pożytku.W spojrzeniu Jacka było coś, co Hak już rozpozna-wał.Pochylił się nad nim. No, jak tam Jack?Jack kręcił się w krześle. Skąd wiedziałeś o meczu?Hak uśmiechnął się tajemniczo. Mam świetną lunetę stanął przy Jacku przodem do tablicy, na której widniałnapis: DLACZEGO RODZICE NIE CIERPI SWOICH DZIECI [ Pobierz całość w formacie PDF ]