[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gra w piłkę, jaz­da na rowerze, pływanie - wszystko to pozostawało w sferze ma­rzeń.Siedział przede mną nieszczęśliwy, pozbawiony dzieciństwa dwunastoletni inwalida.Najgorsze było to, że jego przyszłe życie rysowało się jeszcze straszniej (astma oskrzelowa to przewlekła choroba bardzo trudna do wyleczenia).Na moje pytanie „Co lubi jeść?" mama odpowiedziała, że mięso, zupy, produkty mleczne i słodycze, ciastka.Nigdy nie mogę zrozumieć rodziców, którzy ze ślepej miło­ści starają się kupować swoim dzieciom lody lub smaczne cukierki, słodki napój gazowany lub watę cukrową, nie rozumiejąc, że wszyst­kie te produkty zmienią się w organizmie dziecka w trucizny, które nosić będzie w sobie do końca życia.Dlatego też często, gdy rodzi­ce mówią o chorobach dziedzicznych, mam ochotę zaprzeczyć.Nie choroby są przekazywane dziedzicznie, dziedziczony jest niepra­widłowy tryb życia, który w rezultacie jest przyczyną wielu cho­rób.„Czy się hartuje, uprawia rano gimnastykę?" - Nie.Niestety większość dzieci w chwili obecnej nie wie, co znaczy hartowanie ciała, poranna gimnastyka.Telewizor, komputer zastąpiły gry i ak­tywność fizyczną, dlatego też większość dzieci cierpi na nadwagę, wady wzroku i ma bardzo niską odporność organizmu na wszelkie infekcje.„Jak lubi spać?" - Miękkie łóżko, wysoka poduszka, cie­pła kołdra, pierzyna.„Czy często chorował na anginę, grypę?" -Tak.„A jak się chłopiec wypróżnia?" Matka wzruszyła ramionami - „Naprawdę nie wiem".Zapytałem chłopca: „Czy masz kłopoty, gdy robisz kupkę?" Na jego policzkach pojawił się rumieniec.Od­powiedział: „Robię, ale z trudem.Mam zatwardzenie, a kał ma po­stać kozich bobków".„A jak często boli cię głowa?"- zapytałem.Odpowiedział, że raz na tydzień na pewno.„I co wtedy robisz?" - „Nic.Leżę lub mama daje mi tabletkę".Przede mną siedziało dziecko, które dopiero zaczynało żyć.Ale już teraz można było powiedzieć, że przy takim trybie życia było ono potencjalnym kandydatem do zachorowania na raka.Zgodnie ze statystyką w krajach Europy zachodniej co czwarte dziecko ma zaburzenia układu oddechowego, co dziesiąte - układu pokarmowego, co piąte - zaburzenia organów wzroku i słuchu, a co trzecie -zakłócenia pracy układu nerwowego.Prawie 80% dzieci cierpi na zaparcia i bóle głowy.Znalezienie zdrowego dziecka jest prak­tycznie niemożliwe! A czego można oczekiwać od takich dzieci, kiedy dorosną.Przyroda lubi tych, którzy żyją według jej praw.W chwili narodzin człowiek jest oblewany wodą, następnie robi wdech, wcią­ga powietrze.Dosięga go pierwszy promień słońca, a wspiera go ziemia.Umierając, człowiek żegna się ze światłem słonecznym, przestaje oddychać, schodzi pod ziemię.Dlatego zawsze pomiędzy narodzinami a śmiercią leży życie, które w pełni zależne jest od słońca, powietrza, wody i ziemi.Słońce daje nam energię życiową, powietrze zapewnia naszemu organizmowi tlen, woda wypełnia komórki naszego ciała, a ziemia nas karmi.Takie są prawa przyro­dy.Są one niezmienne i wieczne.Człowiek nie zechciał żyć według praw przyrody, zaczął two­rzyć swoje sztuczne warunki, zaczął bać się słońca, zatruł powie­trze i wodę, przestał korzystać z dobrodziejstw ziemi, zastępując je smakołykami w ładnych opakowaniach.I co otrzymał w zamian? Cierpienia i choroby.Człowiek przyzwyczaił się do tego, że wszystko powinno być słodkie, smaczne, gotowane i ciepłe, dlatego też cią­gle trwa w „rozcieńczonym" stanie.Wraz z zatrutą krwią po jego ciele rozchodzą się choroby, ubywa zdrowia, słabnie serce, zanika mózg.I żadne tabletki nie pomogą, ponieważ organizm przypomi­na stojące bagno, które człowieka stopniowo wciąga.Z tej sytuacji są tylko dwa wyjścia: albo żyć, chorując i oczekując na śmierć, albo też zmienić swoje życie tak, by być zdrowym.Stara mądrość głosi: „Lekarze leczą, a przyroda ulecza".A to znaczy, że jeżeli choremu stworzy się warunki zbliżone do naturalnych, to organizm będzie w stanie uporać się z każdą chorobą.Gdy ostatnio pracowałem z chorymi na raka, to koniecznym elementem terapii uzdrawiającej był system Nishi.Nie robi on tak oszałamiającego wrażenia jak złożone urządzenia do napromieniowań, naświetlań czy błyszczące niklem sale operacyjne z mądrymi urządzeniami wspomagającymi chirurgów podczas operacji, tym niemniej daje dobre rezultaty.Osądźcie Państwo sami, analizując przypadki wyleczenia raka według systemu Nishi (dane profesora Watanabe).Rak płuc (K.Majra, lat 76).W sierpniu 1958 r.wykryto u niego raka płuc i zaproponowano operację chirurgiczną, na którą nie wyraził zgody.Powtórne badanie w tokijskim szpitalu potwier­dziło diagnozę.Podczas 2 miesięcy pobytu w szpitalu był leczony sorcomecyną, ale zaczął odczuwać słabość w całym ciele, stopnio­wo tracił apetyt.Oddychanie sprawiało mu ogromną trudność.Zdję­cie rentgenowskie, wykonane pod koniec drugiego miesiąca poby­tu w szpitalu wykazało, że zaciemnienie w płucach pozostało, a w obszarze serca zwiększyło się.To ostatnie było efektem ubocz­nym leczenia sorcomecyną i innymi preparatami farmaceutyczny­mi, które doprowadziły do zakłócenia cyrkulacji krwi i limfy.Od­dychanie stało się praktycznie niemożliwe.Sytuacja była bez wyj­ścia, nawet operacja nie rokowała żadnych szans.W grudniu cho­rego wypisano ze szpitala.Ktoś z rodziny zaproponował mu wy­próbowanie leczenia według systemu Nishi.W ciągu dnia chory wykonywał następujące zabiegi:1.stosował leczenie powietrzem2.zażywał kąpieli naprzemiennych3.pił herbatę z liści palmy daktylowej, bardzo bogatą w witami­nę C (2 litry dziennie)4.wykonywał zestaw ćwiczeń Nishi.Po upływie miesiąca poprawił mu się apetyt, zniknęła sła­bość, polepszył się nastrój, zaczął lżej oddychać.Zaciemnienie w płucach, wielkości kurzego jajka, zmniejszyło się.Po upływie roku (w listopadzie 1959 r.) pacjent był już zupełnie zdrów i już do końca życia stosował przeciwnowotworowy system Nishi.Rak żołądka (T.Jumiki, lat 69).W szpitalu po dokładnych badaniach postawiono diagnozę - rak żołądka.Zaproponowano operację, ale chory odmówił.Postanowił przejść terapię według syste­mu Niszi.Po upływie miesiąca minęło uczucie dyskomfortu w żołąd­ku, zmniejszyły się mdłości.Po roku przysłał list, pisał, że czuje się dobrze i wysoko ocenia leczenie, które uwolniło go od raka żołądka bez konieczności poddania się operacji.Rak jelita grubego (Iszizuko, lat 61).Latem 1958 r.zaczął odczuwać ból podczas jedzenia.Kał z powodu domieszki krwi za­barwiony był na ciemny kolor.Lekarze ze szpitala w Osace posta­wili diagnozę: rak jelita prostego.Chory odmówił jednak operacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl