[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czas półśrodków minął.W tym roku uderzymy całą siłą, jaka znajduje się do naszej dyspozycji; kiedy w następnym roku zobaczycie mnie tutaj, Yezd nie będzie sprawiał już kłopotu!Arena pustoszała po ostatnich gromkich owacjach; wychodzących ludzi otaczał podniecony gwar.Dopiero kiedy ostatni z nich wyszli, oddziały gwardii mogły również opuścić swe stanowiska i wrócić do mniej uroczystych obowiązków.- Co o tym sądzisz? - zapytał Skaurus Gajusza Filipusa, kiedy maszerowali z powrotem do koszar.Starszy centurion potarł bliznę na policzku.- Jest dobry, co do tego nie ma wątpliwości, ale też nie jest Cezarem.- Skaurus musiał się zgodzić.Mavrikrios rozpalił tłum - tak - lecz Skaurus nie miał wątpliwości, że wrogowie Imperatora w rządzie ani nie zostali przekonani jego słowami, ani nie dali się zastraszyć namiętnościami, które rozniecił.Takie przedstawienie nic nie znaczyło dla tak zimnych rachmistrzów jak Sphrantzes.- Poza tym - dodał nieoczekiwanie Gajusz Filipus - to nieroztropne mówić o swoich zwycięstwach nim się je odniosło.- Również i tej myśli trybun nie mógł podważyć.VIIPrzed koszarami jest jakiś Namdalajczyk, który chce się z tobą widzieć - powiedział Skaurusowi Phostis Apokavkos rankiem drugiego dnia po wypowiedzeniu przez Imperatora wojny.- Mówi, że nazywa się Soteryk, czyjś tam syn.To imię nic Markowi nie mówiło.- Czy powiedział, dlaczego chce się ze mną widzieć?- Nie; ani też go o to nie pytałem.Nie przepadam za Namdalajczykami.Wedle mnie większość z nich nie jest niczym więcej jak.- i tu Apokavkos rzucił jędrne, łacińskie przekleństwo.Były rolnik przystosował się do Rzymian lepiej, niż Marek mógł się spodziewać, kiedy wyciągał go z żałosnego życia w dzielnicy złodziei Videssos.Wymizerowanie zaczynało znikać z jego twarzy i ciała, lecz tego można się było spodziewać przy regularnych posiłkach.Jednak było to najmniejsze z jego przystosowań.Odrzucony przez naród, który go wydał, robił wszystko, co mógł, by stać się w pełni częścią tego, który go przyjął.Mimo to, że Rzymianie nauczyli się Videssańskiego, by ułatwić sobie życie w Imperium, Phostis uczył się łaciny, aby wtopić się w swoje nowe otoczenie.Ćwiczył ciężko z krótkim mieczem i oszczepem, choć do żadnej z tych broni nie był przyzwyczajony.I.mózg Marka wreszcie zauważył to, co mówiły mu jego oczy.- Ogoliłeś się! - zawołał.Apokavkos z zakłopotaniem potarł swoją ogoloną szczękę.- Co z tego? Czujesz się naprawdę dziwnie, kiedy jesteś jedynym w koszarach człowiekiem z zarośniętą twarzą.Nigdy nie będę piękny, z wąsami czy bez.Choć nie potrafię zrozumieć, dlaczego zawracacie sobie tym głowę; więcej boli niż jest tego warte, gdyby mnie ktoś pytał.Ale moja naga broda nie jest tym, z czym przyszedłem do ciebie.Będziesz rozmawiał z tym przeklętym Namdalajczykiem, czy też mam mu powiedzieć, żeby się stąd zabrał?- Sądzę, że się z nim zobaczę.Jak to powiedział ów kapłan parę dni temu? „Wiedzy nigdy za dużo".- Tylko siebie posłuchaj - pomyślał - komuś mogłoby przyjść do głowy, że to mówi Gorgidas.Oparty wygodnie o ścianę koszarowej sali, najemnik ze wschodnich wysp nie wydawał się wcale zirytowany tym, że musiał czekać na Skaurusa.Był mocno zbudowanym mężczyzną średniego wzrostu o ciemnobrązowych włosach, błękitnych oczach i bardzo jasnej skórze, która świadczyła o północnym pochodzeniu Namdalajczyków.W przeciwieństwie do wielu swych rodaków nie golił tyłu głowy, lecz pozwalał, by jego włosy spływały długimi fałami aż na kark.Marek wątpił, by więcej niż o rok czy dwa przekroczył trzydziestkę.Kiedy rozpoznał trybuna, wyprostował się i podszedł do niego, wyciągnąwszy obie ręce do zwykłego namdalajskiego uścisku.Skaurus podał mu swoją, lecz musiał powiedzieć: - Masz nade mną przewagę, obawiam się.- Mam? Przepraszani; podałem swoje imię twojemu człowiekowi.Jestem Soteryk, syn Dostiego, z Metepont.Z Księstwa, oczywiście.Apokavkos zapomniał imienia rodowego Soteryka, ale pełne imię najemnika dalej nic Skaurusowi nie mówiło.Lecz Rzymianin słyszał już gdzieś nazwę jego rodzinnego miasta.- Metepont? - powtórzył.Potem przypomniał sobie.- Rodzinne miasto Hemonda?- To samo.A ściślej, również Helvis.Widzisz, ona jest moją siostrą.I rzeczywiście Marek widział; teraz, kiedy dowiedział się o pokrewieństwie.Helvis nie wspominała przy nim o swym bracie ani nie wymieniła imienia swego ojca, by mógł domyślić się pokrewieństwa, jednak teraz łatwo dostrzegał podobieństwo miedzy nią a Soterykiem.Nie chodziło tu tylko o barwę ich skóry; wielu Namdalajczyków miało podobną cerę.Soteryk miał twardszą wersję pełnych ust Helvis i, tak jak ona, szeroką twarz z wyraźnie zaznaczonymi kośćmi policzkowymi.Z drugiej jednak strony, jego nos był na tyle wydatny, by zaszczycić każdego Videssańczyka, podczas gdy jej był mały i prosty.Uświadomił sobie, że wytrzeszcza niegrzecznie oczy na gościa.- Wybacz.Czy zechcesz wejść i przy porannym kubku wina opowiedzieć mi o tym, co cię tu sprowadza?- Chętnie.- Soteryk wszedł za trybunem do koszar; Skaurus przedstawił go legionistom, których mijali [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl