Pokrewne
- Strona Główna
- Crichton Michael Norton N22 (SCAN dal 739)
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- Norton N22 Michael Crichton (2)
- Crichton Michael Norton
- Christie Agata Tajemnica lorda Listerdalea (SC
- Bednarz Andrzej Medytacja teoria i praktyka (SC
- Uklad Elle Kennedy
- Card Orson Scott Zadomowienie
- Brzeziecki Andrzej Lekcje historii PRL w rozmowach
- Arystoteles Metodorologika, O swiecie (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wpserwis.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ze wszystkimi panami na tych dolinach żył dobrze, nie było między nami waśni, zaś oni byli gotowi wysłuchać go, a następnie wysłać własnych ludzi na zwiad.Przekonywali się coraz bardziej, że mój ojciec poprawnie ocenił sytuację, a obcy zza morza węszyli po naszych ziemiach, mając na uwadze jakiś własny swój cel, który nie wróżył nic pomyślnego dolinom.Wkrótce miano zadecydować, czy uznać to za wspólną sprawę i zakazać statkom z Alizonu zawijania do portów.Jednakże próba przekonania panów, aby złączyli wysiłki dla jednej wspólnej sprawy, była zadaniem, którego podjąłby się jedynie człowiek ogromnej cierpliwości.Żaden z panów nigdy otwarcie nie poddałby się woli innego.Nie mieliśmy wodza, który zjednoczyłby wszystkich pod jednym sztandarem i jednym dowództwem.I to miało nas zgubić.Teraz w Ulmskeep spodziewano się pięciu panów z Północy; planowano wymienić poglądy w tej sprawie.Lecz taki zjazd wymagał uroczystości, o której ludzie rozprawialiby tyle, by obcym nie objawiła się jego prawdziwa przyczyna.Mój ojciec znalazł taki powód: pierwsze nadanie broni swemu dziedzicowi i ceremonia przyjęcia mnie do drużyny, co już należało uczynić przy moich latach.Do tej chwili uważnie śledziłem słowa Jagona, ale jego bezceremonialne oświadczenie, że to ja mam być oficjalną przyczyną tego zgromadzenia, poruszyło mną do głębi.Od dawna byłem przyzwyczajony żyć na osobności, z dala od zamku i krewnych, i jedynie takie życie zdawało mi się stosowne dla mnie.— Ale.— usiłowałem protestować.Jagon bębnił palcami w blat stołu.— Nie, to on ma rację, pan mój Ulric.Zbyt długo byłeś odsunięty od wszystkiego, co według prawa tobie się należy.On musi to zrobić, nie tylko dlatego, aby móc skrycie pomówić z panami, ale dla twego własnego dobra.Przekonał się, że szaleństwem było jego dotychczasowe postępowanie.— Szaleństwem.? — Byłem zdumiony, że Jagon w taki sposób wyraża się o moim ojcu, ponieważ był poddańczo wierny Ulricowi i oddawał mu cześć, jaką zapewne obdarzyłby Dawnego.— Tak rzekę: szaleństwem! — Słowo to wystrzeliło po raz wtóry z jego warg jak bełt z kuszy.— Jest tam u niego kilku domowników, którzy chętnie widzieliby, żeby sprawy potoczyły się inaczej.— Zawahał się i wiedziałem, co chce mi dać do zrozumienia: że moja matka wolała moją siostrę i jej narzeczonego i w nich widziała dziedziców na Ulmsdale.Nigdy nie zasłaniałem uszu na pogłoski docierające do zagrody leśnika, w przekonaniu, że powinienem wiedzieć i o najgorszym.— Popatrzeć tylko na ciebie! — Jagon ponownie wpadł w złość.— Nie jesteś potworem! A jednak rozchodzą się opowieści, że Ulric, Pan na Ulmsdale, musi cię tutaj przetrzymywać skutego łańcuchami, bo tak wstrętny masz wygląd i tak spaczony umysł, że nie jesteś człowiekiem, nawet zwierzęciem!Tak rozogniony wykrzesał iskrę i ze mnie.Więc to tak mówiono o mnie w moim własnym zamku!— Musisz pokazać, jaki jesteś.Musi on ciebie uznać za swego prawdziwego następcę przed tymi, którzy graniczą z Ulmsdale.Wtedy nikt nie powstanie, aby cię w przyszłości zelżyć.Ulric teraz wie, bo sam usłyszał szepty, a nawet osobiście zwymyślał szepczących, a niektórzy byli na tyle bezczelni, by opowiadać mu o tym, co zasłyszeli.Powstałem od stołu, który stał między nami, i podszedłem do wielkiej wojennej tarczy Jagona zawieszonej na ścianie.Spędzał długie godziny polerując ją, aby lśniła jak lustro, choć jej wypukłość zniekształcała moje odbicie.— Jeżeli nie zdejmę butów — rzekłem — to może ujdę za człowieka.Buty miałem przemyślnej roboty, starannie dopasowane, by moje nogi, zakończone jak u byka racicami, udawały zwykłe stopy.Jeżeli pójdę obuty, to może nikt nie pozna prawdy.Buty obmyślił sam Jagon, a wykonano je ze skóry specjalnie przysłanej przez mojego ojca.Jagon przytaknął.— O tak, pójdziesz ty w tych butach, wilcze, i udowodnisz wszystkim, co szepczą po 'dolinach, że twój ojciec spłodził prawdziwego dziedzica, który złoży przysięgę władyki.Bronią robisz równie dobrze, o ile nie lepiej, od mężów zbrojnych, co stoją na straży zamku.A masz na tyle rozumu i sprytu, że będziesz ostrożny.Nigdy przedtem nie usłyszałem od niego tylu pochwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Ze wszystkimi panami na tych dolinach żył dobrze, nie było między nami waśni, zaś oni byli gotowi wysłuchać go, a następnie wysłać własnych ludzi na zwiad.Przekonywali się coraz bardziej, że mój ojciec poprawnie ocenił sytuację, a obcy zza morza węszyli po naszych ziemiach, mając na uwadze jakiś własny swój cel, który nie wróżył nic pomyślnego dolinom.Wkrótce miano zadecydować, czy uznać to za wspólną sprawę i zakazać statkom z Alizonu zawijania do portów.Jednakże próba przekonania panów, aby złączyli wysiłki dla jednej wspólnej sprawy, była zadaniem, którego podjąłby się jedynie człowiek ogromnej cierpliwości.Żaden z panów nigdy otwarcie nie poddałby się woli innego.Nie mieliśmy wodza, który zjednoczyłby wszystkich pod jednym sztandarem i jednym dowództwem.I to miało nas zgubić.Teraz w Ulmskeep spodziewano się pięciu panów z Północy; planowano wymienić poglądy w tej sprawie.Lecz taki zjazd wymagał uroczystości, o której ludzie rozprawialiby tyle, by obcym nie objawiła się jego prawdziwa przyczyna.Mój ojciec znalazł taki powód: pierwsze nadanie broni swemu dziedzicowi i ceremonia przyjęcia mnie do drużyny, co już należało uczynić przy moich latach.Do tej chwili uważnie śledziłem słowa Jagona, ale jego bezceremonialne oświadczenie, że to ja mam być oficjalną przyczyną tego zgromadzenia, poruszyło mną do głębi.Od dawna byłem przyzwyczajony żyć na osobności, z dala od zamku i krewnych, i jedynie takie życie zdawało mi się stosowne dla mnie.— Ale.— usiłowałem protestować.Jagon bębnił palcami w blat stołu.— Nie, to on ma rację, pan mój Ulric.Zbyt długo byłeś odsunięty od wszystkiego, co według prawa tobie się należy.On musi to zrobić, nie tylko dlatego, aby móc skrycie pomówić z panami, ale dla twego własnego dobra.Przekonał się, że szaleństwem było jego dotychczasowe postępowanie.— Szaleństwem.? — Byłem zdumiony, że Jagon w taki sposób wyraża się o moim ojcu, ponieważ był poddańczo wierny Ulricowi i oddawał mu cześć, jaką zapewne obdarzyłby Dawnego.— Tak rzekę: szaleństwem! — Słowo to wystrzeliło po raz wtóry z jego warg jak bełt z kuszy.— Jest tam u niego kilku domowników, którzy chętnie widzieliby, żeby sprawy potoczyły się inaczej.— Zawahał się i wiedziałem, co chce mi dać do zrozumienia: że moja matka wolała moją siostrę i jej narzeczonego i w nich widziała dziedziców na Ulmsdale.Nigdy nie zasłaniałem uszu na pogłoski docierające do zagrody leśnika, w przekonaniu, że powinienem wiedzieć i o najgorszym.— Popatrzeć tylko na ciebie! — Jagon ponownie wpadł w złość.— Nie jesteś potworem! A jednak rozchodzą się opowieści, że Ulric, Pan na Ulmsdale, musi cię tutaj przetrzymywać skutego łańcuchami, bo tak wstrętny masz wygląd i tak spaczony umysł, że nie jesteś człowiekiem, nawet zwierzęciem!Tak rozogniony wykrzesał iskrę i ze mnie.Więc to tak mówiono o mnie w moim własnym zamku!— Musisz pokazać, jaki jesteś.Musi on ciebie uznać za swego prawdziwego następcę przed tymi, którzy graniczą z Ulmsdale.Wtedy nikt nie powstanie, aby cię w przyszłości zelżyć.Ulric teraz wie, bo sam usłyszał szepty, a nawet osobiście zwymyślał szepczących, a niektórzy byli na tyle bezczelni, by opowiadać mu o tym, co zasłyszeli.Powstałem od stołu, który stał między nami, i podszedłem do wielkiej wojennej tarczy Jagona zawieszonej na ścianie.Spędzał długie godziny polerując ją, aby lśniła jak lustro, choć jej wypukłość zniekształcała moje odbicie.— Jeżeli nie zdejmę butów — rzekłem — to może ujdę za człowieka.Buty miałem przemyślnej roboty, starannie dopasowane, by moje nogi, zakończone jak u byka racicami, udawały zwykłe stopy.Jeżeli pójdę obuty, to może nikt nie pozna prawdy.Buty obmyślił sam Jagon, a wykonano je ze skóry specjalnie przysłanej przez mojego ojca.Jagon przytaknął.— O tak, pójdziesz ty w tych butach, wilcze, i udowodnisz wszystkim, co szepczą po 'dolinach, że twój ojciec spłodził prawdziwego dziedzica, który złoży przysięgę władyki.Bronią robisz równie dobrze, o ile nie lepiej, od mężów zbrojnych, co stoją na straży zamku.A masz na tyle rozumu i sprytu, że będziesz ostrożny.Nigdy przedtem nie usłyszałem od niego tylu pochwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]