Pokrewne
- Strona Główna
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Long Julie Anne Siostry Holt 02 Urocza i nieznona
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 01
- Neill Fiona Sekretne życie mamuÂśki(1)
- Grisham John Lawa przysieglych (4)
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. II
- Robert Graves Mity greckie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bo sam nie wiem.- Coromell uderzył pięścią w dłoń.- Nie było mnie na miejscu, a nikt nie przyznaje się do jakiejkolwiek wiedzy na ten temat.Sassinak powiedziała swojej oficer obrony, że jest ze mną umówiona, że zabiera ze sobą Aygara i, krótko mówiąc, żeby na nią nie czekać.Nikt z moich pracowników nie słyszał o żadnym umówionym spotkaniu.Poinformowali ją tylko, że jestem na urlopie i wrócę najwcześniej za trzy dni.Ostatnio widziano ją, a mówię tu o przekazach, którym mogę ufać, jak wraz z Aygarem schodzi z promu i miesza się z tłumem na lotnisku.Przeszli kontrolę celną, bo są w rejestrze, ale później zniknęli.ROZDZIAŁ TRZYNASTYPrzeczytawszy starannie wystylizowaną wiadomość, Sassinak skrzywiła się.Nie musiała zaglądać do książki kodów, żeby zorientować się, co znaczy.Napisano ją w slangu używanym powszechnie przez starszych oficerów, zatem autorem musiał być ktoś z Floty.Żargon, jak i konkretne informacje, prawie nie do podrobienia.Od czasu do czasu sama posługiwała się czymś podobnym.Nie była to wiadomość, jaką młodszy oficer mógłby posłać starszemu, raczej rodzaj dyskretnej wskazówki skierowanej przez starszego oficera do uważnego młodszego kolegi.Gdyby założyć, że starszy admirał chciał potajemnie spotkać się z jednym z oficerów i w tym celu wcześniej wrócił z urlopu.byłby to najwłaściwszy sposób wyznaczenia spotkania.Padalyan zwinęła żagle, coś takiego! Nazwa statku, na którym służyła wcześniej, prawie rozwiewała wątpliwości.To by jednak znaczyło, że znów będzie musiała zejść z pokładu Zaid-Dayana.Nie planowała lotu na planetę przed zakładanym powrotem Coromella, tuż przed rozprawą.Nie kolidowało to oczywiście z prawem, skoro mogła zostawić statek w dokach układu centralnego, niemniej jednak wcale jej się to nie podobało.Gdyby tylko Ford był na miejscu.Nie dość, że go tu nie było, to nie przysłał żadnego raportu, żadnych wieści.Powinien już coś nadać.Jakby za mało miała zmartwień! Kilka miesięcy temu wydawało się, że ułożyli świetny plan: Ford poleci dowiedzieć się czegoś o Paradenach dzięki swym koneksjom towarzyskim, Lunzie uda się na Diplo, a Dupaynila porzucą Setim na pożarcie.Spochmurniała.Mogła się założyć, że Dupaynil znajdzie coś pożytecznego, nawet gdyby się zorientował, że rozkazy były fałszywe.Co prawda przez własny spryt wpakował się w niezłe tarapaty, ale dobrze mu zrobi trudniejsze zadanie.Zorientowała się, że stuka rysikiem w tablicę kontrolną, więc zmusiła się, żeby go odłożyć.Mogło istnieć tysiąc przyczyn, z których Ford ani Lunzie jeszcze się nie pokazali.I dwa razy tyle powodów, dla których powinni już tu być.Włączyła jeden z ekranów, zamierzając przyjrzeć się planecie.Najzwyczajniej w świecie nie chciała opuszczać okrętu.Tu czuła się bezpieczna, pewna siebie, panowała nad sytuacją.W dole, na tej planecie, a właściwie na każdej planecie, czuła się zagubiona i samotna, stanowiła potencjalną ofiarę.Lęk dokładnie zdefiniowany, zmobilizował ją do działania.Nie była już przerażonym dzieckiem.Została komandorem Floty i chciała uwieńczyć swoją karierę kilkoma ciężko zapracowanymi gwiazdkami na pagonach.Nie mogła przecież wpadać w panikę przy każdym zejściu na planetę.Admirałowie nie spędzają całego życia w przestrzeni międzyplanetarnej! Poza tym obiecała tej niezwykłej projektantce mody, że podzieli się z nią wspomnieniami o Abem.Nawet teraz, po latach, na samą myśl o opiekunie poczuła się bezpieczniej.Pokręciła głową i podeszła do mostka, żeby wydać rozkazy Arly.- Nie mogę powiedzieć ci nic więcej, niż sama wiem - powiedziała, ściszając głos.Ufała swej załodze, ale po co niepotrzebnie zmuszać ich do zachowania tajemnicy.- Coromell chce się ze mną spotkać gdzieś poza swoim biurem.Zabieram ze sobą Aygara, to mniej podejrzane, niż gdybym jechała z kimś z załogi.Nie mam pojęcia, ile czasu to zajmie ani kiedy wrócimy, ale bądź czujna.Jeśli możesz, obserwuj ich skanery.Wydaje mi się, że wreszcie coś znajdziemy.A gdyby do czegoś doszło, to wiesz, co robić.Arly miała zmartwioną minę- Bez pani nie ruszę stąd Zaid-Dayana.- Nie przewiduję takiej potrzeby.Ale lepiej, żeby nikt nie rąbnął w planetę, kiedy na niej będę.Oczywiście zabieram komunikator.Gdyby pokazał się Ford albo Lunzie, wywołaj mnie na częstotliwości okrętu.- Bierze pani nadajnik?- Nie! Zbyt łatwo go wykryć.Z kolei sygnał komunikatora trudno złapać, ale to lepsze, niż ogłaszać wszem i wobec, gdzie jest admirał, zwłaszcza że wyraźnie zależy mu na potajemnym spotkaniu.- Jest pani tego pewna?- Wystarczająco, żeby nadstawiać karku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Bo sam nie wiem.- Coromell uderzył pięścią w dłoń.- Nie było mnie na miejscu, a nikt nie przyznaje się do jakiejkolwiek wiedzy na ten temat.Sassinak powiedziała swojej oficer obrony, że jest ze mną umówiona, że zabiera ze sobą Aygara i, krótko mówiąc, żeby na nią nie czekać.Nikt z moich pracowników nie słyszał o żadnym umówionym spotkaniu.Poinformowali ją tylko, że jestem na urlopie i wrócę najwcześniej za trzy dni.Ostatnio widziano ją, a mówię tu o przekazach, którym mogę ufać, jak wraz z Aygarem schodzi z promu i miesza się z tłumem na lotnisku.Przeszli kontrolę celną, bo są w rejestrze, ale później zniknęli.ROZDZIAŁ TRZYNASTYPrzeczytawszy starannie wystylizowaną wiadomość, Sassinak skrzywiła się.Nie musiała zaglądać do książki kodów, żeby zorientować się, co znaczy.Napisano ją w slangu używanym powszechnie przez starszych oficerów, zatem autorem musiał być ktoś z Floty.Żargon, jak i konkretne informacje, prawie nie do podrobienia.Od czasu do czasu sama posługiwała się czymś podobnym.Nie była to wiadomość, jaką młodszy oficer mógłby posłać starszemu, raczej rodzaj dyskretnej wskazówki skierowanej przez starszego oficera do uważnego młodszego kolegi.Gdyby założyć, że starszy admirał chciał potajemnie spotkać się z jednym z oficerów i w tym celu wcześniej wrócił z urlopu.byłby to najwłaściwszy sposób wyznaczenia spotkania.Padalyan zwinęła żagle, coś takiego! Nazwa statku, na którym służyła wcześniej, prawie rozwiewała wątpliwości.To by jednak znaczyło, że znów będzie musiała zejść z pokładu Zaid-Dayana.Nie planowała lotu na planetę przed zakładanym powrotem Coromella, tuż przed rozprawą.Nie kolidowało to oczywiście z prawem, skoro mogła zostawić statek w dokach układu centralnego, niemniej jednak wcale jej się to nie podobało.Gdyby tylko Ford był na miejscu.Nie dość, że go tu nie było, to nie przysłał żadnego raportu, żadnych wieści.Powinien już coś nadać.Jakby za mało miała zmartwień! Kilka miesięcy temu wydawało się, że ułożyli świetny plan: Ford poleci dowiedzieć się czegoś o Paradenach dzięki swym koneksjom towarzyskim, Lunzie uda się na Diplo, a Dupaynila porzucą Setim na pożarcie.Spochmurniała.Mogła się założyć, że Dupaynil znajdzie coś pożytecznego, nawet gdyby się zorientował, że rozkazy były fałszywe.Co prawda przez własny spryt wpakował się w niezłe tarapaty, ale dobrze mu zrobi trudniejsze zadanie.Zorientowała się, że stuka rysikiem w tablicę kontrolną, więc zmusiła się, żeby go odłożyć.Mogło istnieć tysiąc przyczyn, z których Ford ani Lunzie jeszcze się nie pokazali.I dwa razy tyle powodów, dla których powinni już tu być.Włączyła jeden z ekranów, zamierzając przyjrzeć się planecie.Najzwyczajniej w świecie nie chciała opuszczać okrętu.Tu czuła się bezpieczna, pewna siebie, panowała nad sytuacją.W dole, na tej planecie, a właściwie na każdej planecie, czuła się zagubiona i samotna, stanowiła potencjalną ofiarę.Lęk dokładnie zdefiniowany, zmobilizował ją do działania.Nie była już przerażonym dzieckiem.Została komandorem Floty i chciała uwieńczyć swoją karierę kilkoma ciężko zapracowanymi gwiazdkami na pagonach.Nie mogła przecież wpadać w panikę przy każdym zejściu na planetę.Admirałowie nie spędzają całego życia w przestrzeni międzyplanetarnej! Poza tym obiecała tej niezwykłej projektantce mody, że podzieli się z nią wspomnieniami o Abem.Nawet teraz, po latach, na samą myśl o opiekunie poczuła się bezpieczniej.Pokręciła głową i podeszła do mostka, żeby wydać rozkazy Arly.- Nie mogę powiedzieć ci nic więcej, niż sama wiem - powiedziała, ściszając głos.Ufała swej załodze, ale po co niepotrzebnie zmuszać ich do zachowania tajemnicy.- Coromell chce się ze mną spotkać gdzieś poza swoim biurem.Zabieram ze sobą Aygara, to mniej podejrzane, niż gdybym jechała z kimś z załogi.Nie mam pojęcia, ile czasu to zajmie ani kiedy wrócimy, ale bądź czujna.Jeśli możesz, obserwuj ich skanery.Wydaje mi się, że wreszcie coś znajdziemy.A gdyby do czegoś doszło, to wiesz, co robić.Arly miała zmartwioną minę- Bez pani nie ruszę stąd Zaid-Dayana.- Nie przewiduję takiej potrzeby.Ale lepiej, żeby nikt nie rąbnął w planetę, kiedy na niej będę.Oczywiście zabieram komunikator.Gdyby pokazał się Ford albo Lunzie, wywołaj mnie na częstotliwości okrętu.- Bierze pani nadajnik?- Nie! Zbyt łatwo go wykryć.Z kolei sygnał komunikatora trudno złapać, ale to lepsze, niż ogłaszać wszem i wobec, gdzie jest admirał, zwłaszcza że wyraźnie zależy mu na potajemnym spotkaniu.- Jest pani tego pewna?- Wystarczająco, żeby nadstawiać karku [ Pobierz całość w formacie PDF ]