[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedziała w starym przepastnym fotelu i próbowała czytać, ale nie mogła się skupić.Co jakiśczas wstawała i przeglądała się w lustrze.Podobała się sobie w bluzce od cioci Melindy, jasnych wąskich d\insachbiodrówkach, które miała na sobie po raz pierwszy, i szerokim uplecionym ze sznurka pasku,ozdobionym kolorowymi drewnianymi paciorkami i małymi muszelkami.W espadrylach nakoturnie wydawała się znacznie wy\sza, a świe\o umyte włosy, które zawsze ściągała wkoński ogon, zostawiła rozpuszczone; tylko na skroniach przytrzymywały je niebieskieklamerki, odcieniem idealnie pasujące do bluzki.Samantha jeszcze nigdy nie dobierała stroju tak dokładnie, ale kiedy przejrzała się wlustrze, z ulgą stwierdziła, \e wygląda ładnie, ale te\ naturalnie.Nie sprawiała wra\enia,jakby godzinami przygotowywała się do dzisiejszego wyjścia.Za piętnaście siódma zadzwonił telefon.Po trzecim sygnale przypomniała sobie, \e\adnego z rodziców nie ma w domu, zbiegła więc na dół.- Halo! - rzuciła zasapana do słuchawki.- Cześć, Lele.Jest problem.Rozsypała mi się skrzynia biegów i nic z tym dzisiaj nieuda mi się zrobić.Samantha stała na wprost lustra w przedpokoju.- Więc co? Nici z Double Rainbow? - spytała.Podobało jej się to, co ujrzała w lustrze,i posmutniała na myśl, \e nikt inny tego nie zobaczy.- Nie, oczywiście, \e nie - uspokoił ją Jonathan.- Ju\ wszystko załatwiłem.Nikki ponas przyjedzie.Umówiłem się z nim, \e najpierw podjedzie po was, a potem razemprzyjedziecie po mnie.- Ale przecie\ Nikki miał wziąć ze sobą Melanie, Vanessę, Daniela i Allena.-Samantha i Jonathan mieszkali dosyć daleko od pozostałej piątki.- To te\ ju\ zorganizowałem - uspokoił ją.- Daniel po\ycza od ojca samochód izabiera Allena i dziewczyny.Samantha wyobraziła sobie, \e Melanie, która cieszyła się z ka\dej okazji pobycia zNikkim, będzie bardzo rozczarowana.- Więc nic się nie zmienia - ciągnął Jonathan.- Poza tym, \e jedziemy z Nikkim.Mabyć u was punktualnie o siódmej.Jesteście ju\ gotowe? - Ja tak - odparła Samantha.Kiedy była na górze, słyszała najpierw szum wody dochodzący z łazienki, a potemró\ne odgłosy z pokoju gościnnego, szuranie szuflad komody, skrzypienie drzwi szafy, jakieśstukoty i nerwowe kroki.Nie miała pojęcia, na jakim etapie przygotowań do wyjścia jestkuzynka, ale logika podpowiadała jej, \e cztery i pół godziny to a\ nadto czasu, \eby sięwyszykować na bal maturalny czy nawet własny ślub.- Mary - Louise pewnie te\ - dodała po chwili.- To dobrze - rzucił.- Kończę ju\, Lele, bo muszę się jeszcze wykąpać.- Jego głoszdradzał, \e Jonathan rzeczywiście się śpieszy.- Próbowałem zrobić coś z tą cholernąskrzynią biegów i jestem cały w smarze.Na razie!- Cześć!Samantha odło\yła słuchawkę i pobiegła na górę.Jeśli kuzynka nie zdą\yła się zebrać,to był jeszcze czas, \eby ją ponaglić.Zastukała do drzwi pokoju gościnnego.- Tak? - usłyszała głos Mary - Louise.- Mogę wejść?- Wchodz.Samantha zaczekała chwilę, próbując nastawić się psychicznie na to, co zastanie wpokoju.Wyobraznia podsuwała jej dwie mo\liwości.Pierwsza to taka, \e Mary - Louise jestjeszcze kompletnie w proszku - nieubrana, nieuczesana i nieumalowana.Druga taka, \e jestwprawdzie gotowa do wyjścia, ale wystrojona niczym gwiazda filmowa.Okazało się jednak, \e jej wyobraznia jest stanowczo zbyt uboga.- Lał!!! - wymknęło jej się, gdy otworzyła drzwi.- Właśnie chciałam zejść na dół - oznajmiła Mary - Louise.Samantha zauwa\yła, \e zdą\yła ju\ nawet przewiesić przez ramię torebkę.Mary - Louise zrobiła parę kroków, po czym obróciła się jak modelka na wybiegu.- I jak? Mo\e być?- Mo\e być? - powtórzyła za nią Samantha, zdumiona, \e kuzynka pyta ją o zdanie.-Wyglądasz rewelacyjnie.Ta zrobiła jeszcze kilka kroków i znów się obróciła.- Naprawdę fantastycznie - powiedziała Samantha.Mary - Louise miała na sobiekrótką spódnicę w szkocką kratę, której fałdy pięknie się układały przy ka\dym ruchu, orazprostą czarną, obcisłą koszulkę, kończącą się tu\ nad skórzanym paskiem, przytrzymującymspódnicę na biodrach.Czarne zamszowe botki na płaskim obcasie, z frędzlami i licznymi dziurkami wyglądały świetnie na gołych opalonych nogach.Złocistorude włosy zebrała nakarku w na pozór niedbały węzeł, tylko kilka spiralnych loków opadało na czoło, policzki iszyję.Mary - Louise wyglądała prześlicznie, ale tak, \e ktoś, kto by ją teraz zobaczył,pomyślałby, \e ubierała się i czesała w pośpiechu.Nikomu nie przyszłoby do głowy, \erezultat jest efektem kilkugodzinnych przygotowań.Samantha powinna się ucieszyć, \e wbrew jej obawom, kuzynka nie zrobi z siebiepośmiewiska, ale zamiast radości poczuła zazdrość.Pomyślała, \e wszystkie jej starania, \eby tego wieczoru ładnie wyglądać, byłyniepotrzebne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl