Pokrewne
- Strona Główna
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Brooks Terry Piesn Shannary
- Brooks Terry Kapitan Hak
- Brooks Terry Kapitan Hak (2)
- Serguine Jacques okrutna zelandia
- Prawo przyciagania Simone Elkel (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wpserwis.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym chyba niedÅ‚ugo podadzÄ… nam kolacjÄ™.- NakarmiÄ… nas? - zdumiaÅ‚a siÄ™ Tiffany.- Pewnie.To porzÄ…dni goÅ›cie, choć ostatnim razem wino byÅ‚o trochÄ™ cienkie,moim zdaniem.- Przecież jesteÅ›my w wiÄ™zieniu!- Nie, moja droga, jesteÅ›my w policyjnym areszcie.I chociaż nikt tego niemówi, zamknÄ™li nas tu dla naszego bezpieczeÅ„stwa.Widzisz, wszyscy inni sÄ…zamkniÄ™ci na zewnÄ…trz.Bo chociaż policjanci czasem zachowujÄ… siÄ™ gÅ‚upio,muszÄ… być sprytni, nie ma na to rady.WiedzÄ…, że ludzie potrzebujÄ… czarownic;oni sami potrzebujÄ… osób nieoficjalnych, które rozumiejÄ… różnicÄ™ miÄ™dzydobrem i zÅ‚em, i kiedy dobro jest zÅ‚em, a zÅ‚o dobrem.Zwiat potrzebuje takich,którzy dziaÅ‚ajÄ… na granicach.Potrzebuje ludzi, którzy poradzÄ… sobie zdrobnymi wybojami i niedogodnoÅ›ciami.I niewielkimi problemami.W koÅ„cuprawie wszyscy jesteÅ›my ludzmi.Prawie przez caÅ‚y czas.A w czasie prawiekażdej peÅ‚ni kapitan Angua przychodzi do mnie, żebym przygotowaÅ‚a lek na jejstwardnienie Å‚apy.Tabakierka pojawiÅ‚a siÄ™ znowu.- Stwardnienie Å‚apy to choroba psów - zauważyÅ‚a Tiffany po chwili.- I wilkoÅ‚aków - dodaÅ‚a pani Proust.- Och.Tak myÅ›laÅ‚am, że jest w niej coÅ› dziwnego.- Ale panuje nad tym, muszÄ™ zaznaczyć.Mieszka razem z kapitanemMarchewÄ… i nikogo nie gryzie.Chociaż, jeÅ›li siÄ™ zastanowić, możliwe, że gryziekapitana MarchewÄ™, ale im mniej siÄ™ o czymÅ› gada, tym lepiej, z pewnoÅ›ciÄ…przyznasz mi racjÄ™.Czasami to, co legalne, nie jest tym, co sÅ‚uszne, a czasamipotrzeba czarownicy, żeby dostrzec różnicÄ™.Niekiedy też policjanta, jeÅ›li toodpowiedni policjant.Sprytni ludzie to wiedzÄ….GÅ‚upi nie.Problem polega natym, że gÅ‚upi ludzie potrafiÄ… być och, jacy sprytni.A przy okazji, moja panno,twoi haÅ‚aÅ›liwi przyjaciele uciekli.- Tak, wiem.- Czy to nie przykre? A przecież uczciwie obiecali straży, że zostanÄ….- PaniProust najwyrazniej chciaÅ‚a zachować reputacjÄ™ osoby zÅ‚oÅ›liwej.- No tak.Rob Rozbój powiedziaÅ‚by pewnie, że sÄ… sytuacje, kiedy obietnicewinny być dotrzymywane, i sytuacje, kiedy obietnice należy Å‚amać, i potrzebnyjest Feegle, żeby je odróżnić.Pani Proust uÅ›miechnęła siÄ™ szeroko.- MogÅ‚abyÅ› prawie być z miasta, panno Tiffany ObolaÅ‚a.kðJeÅ›li trzeba pilnować czegoÅ›, co nie potrzebuje pilnowania, ponieważ niktprzy zdrowych zmysÅ‚ach nie spróbowaÅ‚by tego ukraść, to kapral Nobbs zeStraży Miejskiej jest - z braku lepszych sposobów opisania go i braku twardychdowodów biologicznych Å›wiadczÄ…cych o czymÅ› innym - odpowiednimczÅ‚owiekiem.W tej chwili staÅ‚ w ciemnych, chrzÄ™szczÄ…cych ruinachKrólewskiej GÅ‚owy.PaliÅ‚ okropnego papierosa, zrobionego metodÄ… skrÄ™ceniaw Å›wieżej bibuÅ‚ce cuchnÄ…cych niedopaÅ‚ków wczeÅ›niej wypalonychpapierosów, a potem ssanie tej potwornej mieszaniny, aż ukaże siÄ™ jakiÅ› dym.Nie zauważyÅ‚ rÄ™ki, która uniosÅ‚a jego heÅ‚m, prawie w ogóle nie poczuÅ‚chirurgicznego uderzenia w gÅ‚owÄ™, a już na pewno nie poczuÅ‚ stwardniaÅ‚ychmaÅ‚ych dÅ‚oni, które umieÅ›ciÅ‚y mu heÅ‚m z powrotem na gÅ‚owie, a jego samegodelikatnie opuÅ›ciÅ‚y na ziemiÄ™.- Dobra! - rzuciÅ‚ chrapliwym szeptem Rob Rozbój.- Ni ma duzo cosu, wicie,no to.- No, no.WiedziaÅ‚em, ze wrócicie tutaj, chÅ‚ystki, jak ino dość dÅ‚ugo pocekam- daÅ‚ siÄ™ sÅ‚yszeć gÅ‚os z ciemnoÅ›ci.- Jak pies wraca do tego, co nazygaÅ‚, a gÅ‚upiecdo swojej gÅ‚upoty, tak psestÄ™pca wraca na miejsce zbrodni.Strażnik znany jako Ciut Szalony Artur zapaliÅ‚ zapaÅ‚kÄ™, która dla FeeglastanowiÅ‚a caÅ‚kiem dobrÄ… pochodniÄ™.BrzdÄ™knęło, kiedy coÅ›, co dla Feegla miaÅ‚orozmiar tarczy, ale dla ludzkiego policjanta byÅ‚oby odznakÄ…, wylÄ…dowaÅ‚o przednim na podÅ‚odze.- To zeby wam pokazać, ciut durnie, że nie jestem na sÅ‚uzbie.Jasne? Niemozna być policjantem bez Å‚odznaki.Zgadza sie? Bo zem chciaÅ‚ sprawdzić,cemu wy, Å‚osusty jedne, gadacie jak nalezy, jak ja normalnie.Bo wicie, ja niejestem Feeglem.Feeglowie spojrzeli na Roba Rozbója, który wzruszyÅ‚ ramionami.- No a myÅ›lis, ze cym jesteÅ›, do licha?Ciut Szalony Artur przeczesaÅ‚ palcami wÅ‚osy i nic z nich nie wypadÅ‚o.- No, mój tatko mi mówiÅ‚, zem jest gnomem, jak on.PrzerwaÅ‚, ponieważ Feeglowie pohukiwali i klepali siÄ™ po udach z uciechy, ato zwykÅ‚e trwa przez dÅ‚uższy czas.Ciut Szalony Artur przyglÄ…daÅ‚ im siÄ™ przezchwilÄ™.- Nie uważam tego za Å›miesne! - krzyknÄ…Å‚.- To sam se siebie posÅ‚uchaj! - poradziÅ‚ Rob Rozbój, ocierajÄ…c Å‚zy z oczu.-Mówis feeglowym, to jasne! Cy twoja mama i tatko ci nie mówili? My,Feeglowie, rodzimy sie juz z wiedzÄ… o mówieniu, tak samo jako pies wie, jakma scekać.Nie psekonas mie, zeÅ› jest gnomem! NastÄ™pnym razem powies, zeÅ›jest sksatem!Ciut Szalony Artur popatrzyÅ‚ na swoje buty.- Mój tata zrobiÅ‚ mi te buty.Nijak zem nie mógÅ‚ sie zmusić, coby mu pedzieć,ze nie lubie butów na stopeckach.Aod setek lat, wicie, caÅ‚a rodzina syÅ‚a inaprawiaÅ‚a buty, a ja zem nie byÅ‚ dobry w sewstwie.Az pewnego dnia starsiplemienia wezwali mnie syćkie i pedzieli, zem jest znajd [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Poza tym chyba niedÅ‚ugo podadzÄ… nam kolacjÄ™.- NakarmiÄ… nas? - zdumiaÅ‚a siÄ™ Tiffany.- Pewnie.To porzÄ…dni goÅ›cie, choć ostatnim razem wino byÅ‚o trochÄ™ cienkie,moim zdaniem.- Przecież jesteÅ›my w wiÄ™zieniu!- Nie, moja droga, jesteÅ›my w policyjnym areszcie.I chociaż nikt tego niemówi, zamknÄ™li nas tu dla naszego bezpieczeÅ„stwa.Widzisz, wszyscy inni sÄ…zamkniÄ™ci na zewnÄ…trz.Bo chociaż policjanci czasem zachowujÄ… siÄ™ gÅ‚upio,muszÄ… być sprytni, nie ma na to rady.WiedzÄ…, że ludzie potrzebujÄ… czarownic;oni sami potrzebujÄ… osób nieoficjalnych, które rozumiejÄ… różnicÄ™ miÄ™dzydobrem i zÅ‚em, i kiedy dobro jest zÅ‚em, a zÅ‚o dobrem.Zwiat potrzebuje takich,którzy dziaÅ‚ajÄ… na granicach.Potrzebuje ludzi, którzy poradzÄ… sobie zdrobnymi wybojami i niedogodnoÅ›ciami.I niewielkimi problemami.W koÅ„cuprawie wszyscy jesteÅ›my ludzmi.Prawie przez caÅ‚y czas.A w czasie prawiekażdej peÅ‚ni kapitan Angua przychodzi do mnie, żebym przygotowaÅ‚a lek na jejstwardnienie Å‚apy.Tabakierka pojawiÅ‚a siÄ™ znowu.- Stwardnienie Å‚apy to choroba psów - zauważyÅ‚a Tiffany po chwili.- I wilkoÅ‚aków - dodaÅ‚a pani Proust.- Och.Tak myÅ›laÅ‚am, że jest w niej coÅ› dziwnego.- Ale panuje nad tym, muszÄ™ zaznaczyć.Mieszka razem z kapitanemMarchewÄ… i nikogo nie gryzie.Chociaż, jeÅ›li siÄ™ zastanowić, możliwe, że gryziekapitana MarchewÄ™, ale im mniej siÄ™ o czymÅ› gada, tym lepiej, z pewnoÅ›ciÄ…przyznasz mi racjÄ™.Czasami to, co legalne, nie jest tym, co sÅ‚uszne, a czasamipotrzeba czarownicy, żeby dostrzec różnicÄ™.Niekiedy też policjanta, jeÅ›li toodpowiedni policjant.Sprytni ludzie to wiedzÄ….GÅ‚upi nie.Problem polega natym, że gÅ‚upi ludzie potrafiÄ… być och, jacy sprytni.A przy okazji, moja panno,twoi haÅ‚aÅ›liwi przyjaciele uciekli.- Tak, wiem.- Czy to nie przykre? A przecież uczciwie obiecali straży, że zostanÄ….- PaniProust najwyrazniej chciaÅ‚a zachować reputacjÄ™ osoby zÅ‚oÅ›liwej.- No tak.Rob Rozbój powiedziaÅ‚by pewnie, że sÄ… sytuacje, kiedy obietnicewinny być dotrzymywane, i sytuacje, kiedy obietnice należy Å‚amać, i potrzebnyjest Feegle, żeby je odróżnić.Pani Proust uÅ›miechnęła siÄ™ szeroko.- MogÅ‚abyÅ› prawie być z miasta, panno Tiffany ObolaÅ‚a.kðJeÅ›li trzeba pilnować czegoÅ›, co nie potrzebuje pilnowania, ponieważ niktprzy zdrowych zmysÅ‚ach nie spróbowaÅ‚by tego ukraść, to kapral Nobbs zeStraży Miejskiej jest - z braku lepszych sposobów opisania go i braku twardychdowodów biologicznych Å›wiadczÄ…cych o czymÅ› innym - odpowiednimczÅ‚owiekiem.W tej chwili staÅ‚ w ciemnych, chrzÄ™szczÄ…cych ruinachKrólewskiej GÅ‚owy.PaliÅ‚ okropnego papierosa, zrobionego metodÄ… skrÄ™ceniaw Å›wieżej bibuÅ‚ce cuchnÄ…cych niedopaÅ‚ków wczeÅ›niej wypalonychpapierosów, a potem ssanie tej potwornej mieszaniny, aż ukaże siÄ™ jakiÅ› dym.Nie zauważyÅ‚ rÄ™ki, która uniosÅ‚a jego heÅ‚m, prawie w ogóle nie poczuÅ‚chirurgicznego uderzenia w gÅ‚owÄ™, a już na pewno nie poczuÅ‚ stwardniaÅ‚ychmaÅ‚ych dÅ‚oni, które umieÅ›ciÅ‚y mu heÅ‚m z powrotem na gÅ‚owie, a jego samegodelikatnie opuÅ›ciÅ‚y na ziemiÄ™.- Dobra! - rzuciÅ‚ chrapliwym szeptem Rob Rozbój.- Ni ma duzo cosu, wicie,no to.- No, no.WiedziaÅ‚em, ze wrócicie tutaj, chÅ‚ystki, jak ino dość dÅ‚ugo pocekam- daÅ‚ siÄ™ sÅ‚yszeć gÅ‚os z ciemnoÅ›ci.- Jak pies wraca do tego, co nazygaÅ‚, a gÅ‚upiecdo swojej gÅ‚upoty, tak psestÄ™pca wraca na miejsce zbrodni.Strażnik znany jako Ciut Szalony Artur zapaliÅ‚ zapaÅ‚kÄ™, która dla FeeglastanowiÅ‚a caÅ‚kiem dobrÄ… pochodniÄ™.BrzdÄ™knęło, kiedy coÅ›, co dla Feegla miaÅ‚orozmiar tarczy, ale dla ludzkiego policjanta byÅ‚oby odznakÄ…, wylÄ…dowaÅ‚o przednim na podÅ‚odze.- To zeby wam pokazać, ciut durnie, że nie jestem na sÅ‚uzbie.Jasne? Niemozna być policjantem bez Å‚odznaki.Zgadza sie? Bo zem chciaÅ‚ sprawdzić,cemu wy, Å‚osusty jedne, gadacie jak nalezy, jak ja normalnie.Bo wicie, ja niejestem Feeglem.Feeglowie spojrzeli na Roba Rozbója, który wzruszyÅ‚ ramionami.- No a myÅ›lis, ze cym jesteÅ›, do licha?Ciut Szalony Artur przeczesaÅ‚ palcami wÅ‚osy i nic z nich nie wypadÅ‚o.- No, mój tatko mi mówiÅ‚, zem jest gnomem, jak on.PrzerwaÅ‚, ponieważ Feeglowie pohukiwali i klepali siÄ™ po udach z uciechy, ato zwykÅ‚e trwa przez dÅ‚uższy czas.Ciut Szalony Artur przyglÄ…daÅ‚ im siÄ™ przezchwilÄ™.- Nie uważam tego za Å›miesne! - krzyknÄ…Å‚.- To sam se siebie posÅ‚uchaj! - poradziÅ‚ Rob Rozbój, ocierajÄ…c Å‚zy z oczu.-Mówis feeglowym, to jasne! Cy twoja mama i tatko ci nie mówili? My,Feeglowie, rodzimy sie juz z wiedzÄ… o mówieniu, tak samo jako pies wie, jakma scekać.Nie psekonas mie, zeÅ› jest gnomem! NastÄ™pnym razem powies, zeÅ›jest sksatem!Ciut Szalony Artur popatrzyÅ‚ na swoje buty.- Mój tata zrobiÅ‚ mi te buty.Nijak zem nie mógÅ‚ sie zmusić, coby mu pedzieć,ze nie lubie butów na stopeckach.Aod setek lat, wicie, caÅ‚a rodzina syÅ‚a inaprawiaÅ‚a buty, a ja zem nie byÅ‚ dobry w sewstwie.Az pewnego dnia starsiplemienia wezwali mnie syćkie i pedzieli, zem jest znajd [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]