[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obniżyli lot i zanim zaskoczeni artylerzyści zdołali ich namierzyć, zatoczyli łuk pod brzu­chem nieprzyjacielskiego okrętu.Zauważyli, że w odległości trzystu metrów przed nimi piloci dwóch koralowych skoczków atakują „Wiel­kie Oko”.Raz po raz zbaczając z kursu, usiłowali uniknąć trafienia przez smugi światła, które wylatywały z luf wielkich laserowych dział atako­wanej kanonierki.Anakin czuł, że posługując się Mocą, Zekk kieruje ku niemu niespokojne myśli.Uzbroił wszystkie cztery działka i przygoto­wał namiernik.Kiedy ujrzeli swoje cele w zasięgu strzału, w tej samej sekundzie dali ognia.Wszystkie lasery rozbłysnęły równocześnie.Oba koralowe skoczki zniknęły.także równocześnie.- Co za synchronizacja - pochwaliła ich Tenel Ka.- A teraz znikaj­cie, proszę.Anakin pchnął rękojeść dźwigni przepustnicy.Pomyślał, że w prze­stworzach powinien kręcić się jeszcze jeden koralowy skoczek, żadnego jednak nie widział na ekranie taktycznego monitora.- Gdzie ten ostatni? - zapytał.- Trafiłam go - usłyszał głos siostry.- Kiedy nurkowałam.Piątak wydał przeciągły gwizd podziwu.- Ta-a.To już cztery - ucieszył się Anakin.-I nawet nie jest pod­niecona.W tej samej chwili do życia obudziły się działa kanonierki i w prze­stworzach pojawiły się jaskrawe błyski.Anakin spojrzał na ekran monitora ukazującego, co dzieje się za rufą.Przekonał się, że osłony nieprzyjaciel­skiego okrętu pochłonęły całą energię pierwszej salwy, ale przepuściły cztery pociski z drugiej.Jeden trafił nawet w szczelinę, która pojawiła się po ataku Anakina i Zekka.Siła eksplozji była tak wielka, że wyrwała kawałki korala z przeciwległej burty.Po trzeciej salwie fregata Yuuzhan Vongów przełamała się na dwie części, które bezładnie koziołkując, zaczę­ły się oddalać z pola bitwy.Uchodziło z nich powietrze i wydobywały się kłęby ciemnego dymu.Z każdą chwilą pojawiało się też coraz więcej szczątków i ciał zabitych Yuuzhan.Anakin zatoczył łuk i zawrócił w kierunku pola bitwy.Zauważył, że jedna z yuuzhańskich fregat zmienia kurs i usiłuje odciąć Tuzinowi dro­gę odwrotu.Artylerzyści „Wielkiego Oka” wystrzelili ostatnią salwę tor­ped i prawdopodobnie nie mogli dłużej stawiać czoła lepiej uzbrojonemu przeciwnikowi, gdyż kanonierka zaczęła się wycofywać.Jaina przyłą­czyła się do Anakina i Zekka i we trójkę pospieszyli na pomoc pilotom Tuzina.W kabinie myśliwca Jainy rozległ się głos Durrona:-I tak zrobiliście dla nas bardzo dużo, Kije.Sami sobie poradzimy.-Jasne.- Jaina nie kryła sarkazmu, może dlatego, że ostatnie tor­pedy „Wielkiego Oka” zboczyły z kursu i podążyły w głąb leja jakiejś grawitacyjnej anomalii.- Myślisz, że tylko was miną i polecą dalej?- Jeżeli im na to pozwolimy.Nagle na rufie nieprzyjacielskiej fregaty ukazał się oślepiający błysk i okrętem Yuuzhan wstrząsnęła siła potężnej eksplozji.Spopielony mo­stek po prostu zniknął i fregata zaczęła bezradnie dryfować w przestwo­rzach.Ośmiu pozostałych przy życiu pilotów Tuzina zaczęło natychmiast zasypywać unieruchomioną jednostkę salwami protonowych torped.Kiedy zniknęła w oślepiającym rozbłysku, zawrócili i zaczęli się wyco­fywać.W pogoń za nimi puścili się piloci kilkunastu koralowych skocz­ków.- Kypie? - Anakin o mało nie zachłysnął się powietrzem.- Jakim cudem to.- Mocą.Odpowiedź była zwięzła i rzeczowa.Młody Solo nawet nie musiał posługiwać się talentem Jedi, żeby wyczuć gniew Kypa, wywołany śmier­cią tylu pilotów.Obie grupy się połączyły i zwarły szyk, ale piloci za­chowywali milczenie.Wszyscy pamiętali, że już kiedyś Kyp poddał się gniewowi, i uświadamiali sobie, jakie to niebezpieczne.Anakin jednak zaczął się zastanawiać.Kiedy przebywał na Yavinie Cztery, pewien rozgoryczony i wyrzucony poza nawias własnej społecz­ności Yuuzhanin zgodził się zdradzić swoich ziomków, aby pomóc mu uwolnić Tahiri.Rozmawiając z nim, Anakin zrozumiał, że istnieje ciemna strona, która nie ma żadnego związku z Mocą.Doszedł do przekonania, że siła woli jest równie ważna, jak niewinność serca.Teraz zaś bardziej niż kiedykolwiek wyglądało na to, że Moc jest zaledwie jednym narzę­dziem spośród wielu, którymi można posługiwać się dla dobra ogółu.Anakin uważał, że jeżeli Kyp Durron wynalazł sposób władania Mocą, który umożliwiał mu niszczenie nieprzyjacielskich okrętów, przebywajacy w Zaćmieniu rycerze Jedi powinni to przedyskutować.Może jed­nak obdarzony silną wolą Jedi o niewinnym sercu będzie mógł władać nią w podobny sposób bez obawy zabłądzenia na ciemną stronę?Kyp milczał, dopóki koralowe skoczki Yuuzhan nie pozostały dale­ko za rufami X-skrzydłowców.W końcu zdecydował się przerwać ciszę.- Anakinie, czy te eksplozje nie wyglądały znajomo? - zapytał.- Analiza spektrograflczna ostatniej dowodzi, że to mogła być pro­tonowa torpeda - podpowiedziała usłużnieTenel Ka.- Nikt jednak nie widział smugi świecących gazów.- A czego to dowodzi? - Kyp był wyraźnie z siebie zadowolony.-Pomyśl o tym.„Wielkość znaczenia nie ma” i tak dalej.- Telekineza? - Z wrażenia Anakin omal nie zapom niał o oddycha­niu.- Wystrzeliłeś te torpedy, posługując się Mocą?- Nie lecą tak szybko, jak napędzane rakietami - wyjaśnił Durron.-Na razie.Yuuzhanie nie widzą jednak ognistych smug, które zazwyczaj ciągną się za pociskami.Dostrzegąją torpedy późno i nie mają dość cza­su, aby zareagować.Anakin był właściwie rozczarowany.Miał nadzieję, że dowie się czegoś na temat tajnej broni, na którą niewrażliwi na wpływ Mocy Yuuzhanie nie umieliby znaleźć odpowiedzi.Tymczasem to był po pro­stu trochę inny sposób wykorzystania znanej broni - sprytna sztuczka, na którą nieprzyjaciele szybko nauczą się reagować.Jeżeli Kyp oczekiwał, że ktoś pogratuluje mu pomysłowości i spry­tu, to pewnie był mocno zawiedziony.Tenel Ka oznajmiła, że jego spo­sób wystrzeliwania torped pozwoli Nowej Republice zaoszczędzić kilkadziesiąt rakiet napędowych, ale nic więcej.Chwilę potem rozległ się ostrzegawczy świergot i Anakin przeniósł spojrzenie na ekran tak­tycznego monitora.Piątak powiększył ukazywany obraz i młody Solo zobaczył bezradnie dryfujący w ciemności przestworzy wypalony wrak „Królowej Prędkości”.Piloci sześciu koralowych skoczków, którzy go zniszczyli, właśnie zawracali, aby odciąć obu grupom pilotów drogę ucieczki.- Obawiam się, że to jeszcze nie koniec - odezwała się Tenel Ka.Nieprzyjacielscy piloci wiedzieli, że w pojedynku z X-skrzydłowcami nie mają szans i z pewnością stracą życie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl