Pokrewne
- Strona Główna
- Rice Anne Dar wilka
- Saul Bellow Dar Humboldta
- Uczeń.Jedi.01.Dave.Wolverton Narodziny.Mocy
- duncan przeznaczenie miecza
- Duncan Dave Przeznaczenie miecza (SCAN dal
- Cornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 1 Zimowy Monarcha (2)
- Dav
- Kossakowska Maja Lidia Siewca Wiatru.BLACK
- Card Orson Scott Szkatulka (SCAN dal 1056)
- Jan Od KrzyA1 4a, A w DzieA,a
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- achtenandy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lae znała się na wszystkim, nawet na szpiegowaniu.- Sądzę, że przyszli z wieży - oznajmiła bardzo pewna siebie.Tomiyano zsunął się po linach i wpadł do kajuty.- Skręcili w prawo - rzucił i podbiegł do okna wychodzącego na rufę.- Tamten biały statek.Jednomasztowiec, który wskazał Trzeci, stał na końcu pirsu, przy mało zatłoczonej poprzeczce litery T.- Wytłumacz szczurowi lądowemu pewną rzecz – poprosił Wallie.- Taki mały żaglowiec z pewnością mógł wejść głębiej do portu? Dlaczego zacumował akurat tam?Nie rozumiesz? – rzucił kapitan niecierpliwie.– To maleństwo zbudowano z myślą o szybkości.Ma duży kil.Za duży, żeby można korzystać ze środkowej części pokładu.Wallie spojrzał na Lae.- Widziałaś przypadkiem, co wiozą w koszach?Kobieta zerknęła na Tomiyano.Uśmiech pogłębił jej zmarszczki.- Ptaki, panie.Żeglarz wymamrotał parę niecenzuralnych uwag na temat czarnoksiężników i ich głupich sztuczek.Czas mijał niepostrzeżenie.W głębi umysłu Walliego rozbłysło małe światełko.Katanji zawsze widywał przy wieżach ptaki chodzące po ziemi.Czarnoksiężnicy je karmili.Ich znakiem cechowym były pióra, ale.Wallie próbował sobie przypomnieć, jakiego ptaka mag wyczarował z garnka.A kosze?- Może wiesz, co to za ptaki? - zapytał i wstrzymał oddech.- Wydawały głosy jak gołębie.- O, bogowie! Ośmiornice i pióra!Światełko zajaśniało jak latarnia morska.Obecni spojrzeli na niego ze zdumieniem.Pogrążony w myślach Wallie nie zauważył na pół rozbawionych, na pół zaniepokojonych spojrzeń, które wymienili towarzysze.Jego mózg pracował na najwyższych obrotach.- Panie bracie? - odezwał się Nnanji z troską w głosie.Mentor klepnął go w plecy z taką siłą, że adept omal się nie przewrócił.- Mam! Wprawdzie to niewiele, ale odkryłem jeden z sekretów czarnoksiężników.- Przeniósł wzrok na Tomiyano.- Uzyskujecie z ośmiornic tę czarną ciecz?- Chodzi ci o sepię? - zapytał kapitan poirytowany tajemniczością Siódmego.- Sepię?Shonsu wiedział o ośmiornicach tylko to, że nadają się do jedzenia.Sepia, atrament! I ptasie pióra! Przybory do pisania! Honakura napomknął, że magowie kiedyś współdziałali z kapłanami.Byli skrybami, na bogów! Gołębie pocztowe! Oto, jak czarnoksiężnicy dowiedzieli się o zerwanym moście, o pożarze w Gi i zjeździe szermierzy.Gołębie mogły przenosić wiadomości tylko w jedną stronę, wracając do domu.Sieć kurierska wymagała więc odpowiedniego środka transportu, najlepiej szybkiej łodzi, i dobrych traktów.To dlatego naprawiono starą kopalnianą drogę.Fałszywy urzędnik portowy przywiózł gołębie z Aus i Wal, żeby je wykorzystać w Ov i Amb.Wszystko się zgadzało!Kolejne działania same się narzucały.Trzeba znaleźć w wolnym mieście sklepikarza albo handlarza sprzedającego gołębie i w ten sposób dotrzeć do szpiega czarnoksiężników.Ci ludzie mieli swobodę poruszania się.Wallie nadal nie miał pojęcia, jak walczyć z magią, ale zrobił pierwszy krok ku walce z czarnoksiężnikami.- Na razie nic nie mogę wam wyjaśnić - powiedział.Nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie mógł.Wyjawienie tajemnicy pisma, na które monopol mieli czarnoksiężnicy, zachwiałoby całą strukturą społeczną.Bogowie na to nie pozwolą.Nie! Czarnoksiężnicy już wcześniej zadbali o swoje interesy! Wallie nareszcie zrozumiał, dlaczego grasują po Świecie w przebraniach.Chcą za wszelką cenę zapobiec ponownemu wynalezieniu pisma.- Nnanji! Kiedy Katanji opuszczał wieżę, zobaczył półki z pudełkami.Jak je opisał?- Skórzane pudełka - odparł adept, marszcząc brwi.- Za drugim razem powiedział “brązowe skórzane pudełka", a następnym “płaskie pudełka".Dużo pudełek.Książki! Czarnoksiężnicy skupowali najdelikatniejsze skóry.Welin! Czy kiedyś uda się wykraść parę książek? Nauczyć się magii? Sytuacja zmieniłaby się całkowicie! Tymczasem.- Co, do diabła, zatrzymuje Katanjiego?Raptem mewy wzbiły się w niebo, konie stanęły dęba, głowy wszystkich się odwróciły.Obok szybkiej łodzi, na wysokości której zniknął wózek, czarnoksiężnicy i Katanji, uniosła się wolno w powietrze chmura dymu.Nad portem przetoczył się ostry huk pioruna.Wallie Smith znał ten dźwięk.To nie był piorun, tylko wystrzał.Olśnienie.5“Lekcja zostanie przyswojona".Idiota!Tomiyano i Nnanji zderzyli się w drzwiach.Szermierz przegrał wyścig.Kapitan wspiął się błyskawicznie na wanty.Liny na innych statkach zaroiły się od żeglarzy.Czwarty odzyskał równowagę i już miał wypaść z nadbudówki, gdy przypomniał sobie o dyscyplinie.Podbiegł do mentora.- Chcę pójść i zobaczyć! Katanji!Wallie patrzył przed siebie pustym wzrokiem.Zbiegła się wystraszona załoga.Czarnoksiężnicy patrolujący port ruszyli w stronę Rzeki.Co odważniejsi z tłumu popędzili za nimi, a bojaźliwi zawrócili do domów.- Panie bracie! Lordzie Shonsu!- Koński mocz - szepnął do siebie mentor.W głowie miał zamęt.Dopiero co ochłonął po niedawnym Objawieniu i Jlie zdążył jeszcze zastanowić się nad wszystkimi implikacjami.Lecz bez tego wstrząsu jego umysł może nie dokonałby kolejnego niewiarygodnego odkrycia.Latarnia morska rozbłysła jak słońce.Myśli pędziły przez głowę tak szybko, że Wallie nie mógł za nimi nadążyć.Świat stanął na głowie.Wallie krzyknął i uderzył pięścią w ścianę kajuty.Był ślepy, uparty i głupi! Wszystko miał podane jak na tacy! Końska uryna i ogieniek płonący w ciemnym lesie.Pioruny i kopalnie w pobliżu wulkanów.Demony ognia i wrzące kadzie.Magiczne fujarki i komary.Ptaki w garnkach i długie rękawy.Skończony osioł! Dlaczego nie skojarzył faktów?Panie bracie!- Tomiyano! - ryknął Wallie.Rozejrzał się i stwierdził, że kapitana nie ma w nadbudówce.Chwycił Brotę za ramiona.- Aus! Statek, obok którego spotkałem Tomo.Co przewoził? Syn ci nie mówił?W tym momencie uświadomił sobie, że potrząsa kobietą.Natychmiast ją puścił.Piąta gapiła się na niego przerażona.- Siarkę, panie!- Siarkę? Do czego się jej używa?- Czasami do okadzania kabin, panie.Brota trzęsła się ze strachu przed szaleńcem.Panie bracie!Ładunek siarki? Powinien domyślić się od razu.Czarnoksiężnicy wysyłali żółty proszek z Aus do innych wież.Katanji wspomniał coś o węglu drzewnym.Proch strzelniczy! Prymitywny czarny proch: piętnaście części azotanu potasowego, trzy części siarki, dwie części węgla drzewnego.Bogini nie przypadkiem wybrała inżyniera chemika, a on był za tępy, by zrozumieć dlaczego.Miejscowi pewnie znali azotan potasu jako saletrę, środek do konserwacji mięsa.Zresztą nieważne.Kadź pod schodami, której bulgot tak bardzo przeraził Katanjiego.Gdy kropla roztopionego ołowiu wpadała do wody, kadź oczywiście syczała i buchała parą! Czarnoksiężnicy prawdopodobnie jeszcze nie skonstruowali gwintowanych luf, tylko gładkie.Demony ognia były szrapnelami albo kartaczami.Nic dziwnego, że ciała ofiar wyglądały jak rozszarpane!- Katanji! Dałeś mi wiedzę, a ja jej nie przyjąłem! - jęknął Wallie.Obecni spojrzeli po sobie z konsternacją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Lae znała się na wszystkim, nawet na szpiegowaniu.- Sądzę, że przyszli z wieży - oznajmiła bardzo pewna siebie.Tomiyano zsunął się po linach i wpadł do kajuty.- Skręcili w prawo - rzucił i podbiegł do okna wychodzącego na rufę.- Tamten biały statek.Jednomasztowiec, który wskazał Trzeci, stał na końcu pirsu, przy mało zatłoczonej poprzeczce litery T.- Wytłumacz szczurowi lądowemu pewną rzecz – poprosił Wallie.- Taki mały żaglowiec z pewnością mógł wejść głębiej do portu? Dlaczego zacumował akurat tam?Nie rozumiesz? – rzucił kapitan niecierpliwie.– To maleństwo zbudowano z myślą o szybkości.Ma duży kil.Za duży, żeby można korzystać ze środkowej części pokładu.Wallie spojrzał na Lae.- Widziałaś przypadkiem, co wiozą w koszach?Kobieta zerknęła na Tomiyano.Uśmiech pogłębił jej zmarszczki.- Ptaki, panie.Żeglarz wymamrotał parę niecenzuralnych uwag na temat czarnoksiężników i ich głupich sztuczek.Czas mijał niepostrzeżenie.W głębi umysłu Walliego rozbłysło małe światełko.Katanji zawsze widywał przy wieżach ptaki chodzące po ziemi.Czarnoksiężnicy je karmili.Ich znakiem cechowym były pióra, ale.Wallie próbował sobie przypomnieć, jakiego ptaka mag wyczarował z garnka.A kosze?- Może wiesz, co to za ptaki? - zapytał i wstrzymał oddech.- Wydawały głosy jak gołębie.- O, bogowie! Ośmiornice i pióra!Światełko zajaśniało jak latarnia morska.Obecni spojrzeli na niego ze zdumieniem.Pogrążony w myślach Wallie nie zauważył na pół rozbawionych, na pół zaniepokojonych spojrzeń, które wymienili towarzysze.Jego mózg pracował na najwyższych obrotach.- Panie bracie? - odezwał się Nnanji z troską w głosie.Mentor klepnął go w plecy z taką siłą, że adept omal się nie przewrócił.- Mam! Wprawdzie to niewiele, ale odkryłem jeden z sekretów czarnoksiężników.- Przeniósł wzrok na Tomiyano.- Uzyskujecie z ośmiornic tę czarną ciecz?- Chodzi ci o sepię? - zapytał kapitan poirytowany tajemniczością Siódmego.- Sepię?Shonsu wiedział o ośmiornicach tylko to, że nadają się do jedzenia.Sepia, atrament! I ptasie pióra! Przybory do pisania! Honakura napomknął, że magowie kiedyś współdziałali z kapłanami.Byli skrybami, na bogów! Gołębie pocztowe! Oto, jak czarnoksiężnicy dowiedzieli się o zerwanym moście, o pożarze w Gi i zjeździe szermierzy.Gołębie mogły przenosić wiadomości tylko w jedną stronę, wracając do domu.Sieć kurierska wymagała więc odpowiedniego środka transportu, najlepiej szybkiej łodzi, i dobrych traktów.To dlatego naprawiono starą kopalnianą drogę.Fałszywy urzędnik portowy przywiózł gołębie z Aus i Wal, żeby je wykorzystać w Ov i Amb.Wszystko się zgadzało!Kolejne działania same się narzucały.Trzeba znaleźć w wolnym mieście sklepikarza albo handlarza sprzedającego gołębie i w ten sposób dotrzeć do szpiega czarnoksiężników.Ci ludzie mieli swobodę poruszania się.Wallie nadal nie miał pojęcia, jak walczyć z magią, ale zrobił pierwszy krok ku walce z czarnoksiężnikami.- Na razie nic nie mogę wam wyjaśnić - powiedział.Nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie mógł.Wyjawienie tajemnicy pisma, na które monopol mieli czarnoksiężnicy, zachwiałoby całą strukturą społeczną.Bogowie na to nie pozwolą.Nie! Czarnoksiężnicy już wcześniej zadbali o swoje interesy! Wallie nareszcie zrozumiał, dlaczego grasują po Świecie w przebraniach.Chcą za wszelką cenę zapobiec ponownemu wynalezieniu pisma.- Nnanji! Kiedy Katanji opuszczał wieżę, zobaczył półki z pudełkami.Jak je opisał?- Skórzane pudełka - odparł adept, marszcząc brwi.- Za drugim razem powiedział “brązowe skórzane pudełka", a następnym “płaskie pudełka".Dużo pudełek.Książki! Czarnoksiężnicy skupowali najdelikatniejsze skóry.Welin! Czy kiedyś uda się wykraść parę książek? Nauczyć się magii? Sytuacja zmieniłaby się całkowicie! Tymczasem.- Co, do diabła, zatrzymuje Katanjiego?Raptem mewy wzbiły się w niebo, konie stanęły dęba, głowy wszystkich się odwróciły.Obok szybkiej łodzi, na wysokości której zniknął wózek, czarnoksiężnicy i Katanji, uniosła się wolno w powietrze chmura dymu.Nad portem przetoczył się ostry huk pioruna.Wallie Smith znał ten dźwięk.To nie był piorun, tylko wystrzał.Olśnienie.5“Lekcja zostanie przyswojona".Idiota!Tomiyano i Nnanji zderzyli się w drzwiach.Szermierz przegrał wyścig.Kapitan wspiął się błyskawicznie na wanty.Liny na innych statkach zaroiły się od żeglarzy.Czwarty odzyskał równowagę i już miał wypaść z nadbudówki, gdy przypomniał sobie o dyscyplinie.Podbiegł do mentora.- Chcę pójść i zobaczyć! Katanji!Wallie patrzył przed siebie pustym wzrokiem.Zbiegła się wystraszona załoga.Czarnoksiężnicy patrolujący port ruszyli w stronę Rzeki.Co odważniejsi z tłumu popędzili za nimi, a bojaźliwi zawrócili do domów.- Panie bracie! Lordzie Shonsu!- Koński mocz - szepnął do siebie mentor.W głowie miał zamęt.Dopiero co ochłonął po niedawnym Objawieniu i Jlie zdążył jeszcze zastanowić się nad wszystkimi implikacjami.Lecz bez tego wstrząsu jego umysł może nie dokonałby kolejnego niewiarygodnego odkrycia.Latarnia morska rozbłysła jak słońce.Myśli pędziły przez głowę tak szybko, że Wallie nie mógł za nimi nadążyć.Świat stanął na głowie.Wallie krzyknął i uderzył pięścią w ścianę kajuty.Był ślepy, uparty i głupi! Wszystko miał podane jak na tacy! Końska uryna i ogieniek płonący w ciemnym lesie.Pioruny i kopalnie w pobliżu wulkanów.Demony ognia i wrzące kadzie.Magiczne fujarki i komary.Ptaki w garnkach i długie rękawy.Skończony osioł! Dlaczego nie skojarzył faktów?Panie bracie!- Tomiyano! - ryknął Wallie.Rozejrzał się i stwierdził, że kapitana nie ma w nadbudówce.Chwycił Brotę za ramiona.- Aus! Statek, obok którego spotkałem Tomo.Co przewoził? Syn ci nie mówił?W tym momencie uświadomił sobie, że potrząsa kobietą.Natychmiast ją puścił.Piąta gapiła się na niego przerażona.- Siarkę, panie!- Siarkę? Do czego się jej używa?- Czasami do okadzania kabin, panie.Brota trzęsła się ze strachu przed szaleńcem.Panie bracie!Ładunek siarki? Powinien domyślić się od razu.Czarnoksiężnicy wysyłali żółty proszek z Aus do innych wież.Katanji wspomniał coś o węglu drzewnym.Proch strzelniczy! Prymitywny czarny proch: piętnaście części azotanu potasowego, trzy części siarki, dwie części węgla drzewnego.Bogini nie przypadkiem wybrała inżyniera chemika, a on był za tępy, by zrozumieć dlaczego.Miejscowi pewnie znali azotan potasu jako saletrę, środek do konserwacji mięsa.Zresztą nieważne.Kadź pod schodami, której bulgot tak bardzo przeraził Katanjiego.Gdy kropla roztopionego ołowiu wpadała do wody, kadź oczywiście syczała i buchała parą! Czarnoksiężnicy prawdopodobnie jeszcze nie skonstruowali gwintowanych luf, tylko gładkie.Demony ognia były szrapnelami albo kartaczami.Nic dziwnego, że ciała ofiar wyglądały jak rozszarpane!- Katanji! Dałeś mi wiedzę, a ja jej nie przyjąłem! - jęknął Wallie.Obecni spojrzeli po sobie z konsternacją [ Pobierz całość w formacie PDF ]