[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilku Strażników wykorzystało go na stopnie do budynku koszarowego.Wychwyciłem przypadkowe uwagi, dotyczące postępu po­szukiwań w Wiośle, dokąd udała się owdowiała Jasmine, po ucieczce z Krainy Kurhanów.Niełatwo znaleźć tak stare ślady, ale Schwytani mają niezwykłe zdolności.Kolejne poszukiwania prowadzono w Panach.Miałem wątpliwą przyjemność przebywania w pobliżu, gdy Kulawiec wytykał wszystkie błędy, które zrobiliśmy, tłumacząc imiona UchiTelle i KurreTelle.Wyglądało na to, że niewłaściwie zinterpretowaliśmy nie tylko szyk liter, ale i same litery.A kilka wspomnianych tam osób nie należało do Uchi­Telle ani KurreTelle.Byli przybyszami z zewnątrz, którzy dostosowali swoje imiona do potrzeb lokalnych.Kulawiec zajął się tłumaczeniem wszystkiego od początku.Pewnego popołudnia Milczek przywołał mnie energicznym gestem.Zaglądał Kulawcowi przez ramię z większym poświęceniem niż ja i.odkrył schemat.50.GNOMY?Zadziwiło mnie zdyscyplinowanie Pupilki.Przez cały czas była w pobliżu, w Niebieskim Willym i usiłowała stłumić w sobie pragnienie ujrzenia Kruka.Za każdym razem, gdy ktoś wspomniał jego imię, na jej twarzy malował się ból, ale przez cały miesiąc trzymała się z dala od niego.W końcu przyszła.Wiedzieliśmy, że to nieuniknione.Pani nie miała nic przeciwko temu.Starałem się całkowicie zig­norować jej wizytę.Skłoniłem do tego również Goblina, Jednookiego i Milczka.Z tym ostatnim były pewne kłopoty, ale w końcu się zgodził.To była jej prywatna sprawa i nie powinien wtykać w nią swojego nosa.Gdybym nie poszedł do niej, to i tak przyszłaby do mnie.Wykorzystałem moment, kiedy wszyscy byli zajęci.Przytuliłem ją, dając do zrozumienia, że martwimy się o nią, by wiedziała, że ma moralne wsparcie.— Teraz już nie mogę zaprzeczyć — zamigała, a po chwili dodała: — Nadal mam do niego słabość, ale będzie musiał zapracować na swój powrót.— Wyraziła dokładnie to, co wszyscy myśleliśmy.W tej chwili bardziej zależało mi na Milczku niż na Kruku.Zawsze szanowałem Kruka za jego twardość i nieustraszoność, lecz nigdy nie polubiłem go naprawdę, a Milczka lubiłem i dobrze mu życzyłem.— Nie miej złamanego serca, jeśli stwierdzisz, że jest za stary, by się zmienić — zamigałem.Uśmiechnęła się blado.— Moje serce zostało złamane dawno temu.Nie.Nie mam żadnych złudzeń.To nie jest zaczarowany świat z bajki.To wszystko, co miała do powiedzenia.Nie brałem sobie tego do serca, póki nie doszło do pewnych zdarzeń.Odeszła z żalem po umarłych marzeniach i więcej nie przyszła.W chwilach, gdy Kulawiec wychodził za potrzebą, kopio­waliśmy wszystko, co zostawiał i porównywaliśmy z naszymi planami.— O rany — wzdychałem.— O rany.Był tam pan z dalekozachodniego królestwa.Baron Senjak, który miał cztery córki rywalizujące ze sobą w piękności.Jedna nosiła imię Ardath.— Kłamała — szepnął Goblin.— Może — przyznałem.— Bardziej prawdopodobne, że nie wiedziała.Istotnie mogła nie wiedzieć.Ani nikt inny.Nie rozumiem jednak, skąd u Duszołapa wzięło się przekonanie, że te dokumenty zawierają prawdziwe imię Dominatora.— Pewnie było to jej pobożne życzenie — sugerował Jednooki.— Nie — zaprzeczyłem.— Wiedziała, co ma, ale nie wiedziała, jak to wydobyć.— Tak jak my.— Ardath nie żyje — powiedziałem.— Zostają trzy możliwości, a gdy nadejdzie czas, będziemy mieli tylko jeden strzał.— Zanotuj to, co już wiemy.— Duszołap była jedną z sióstr.Prawdziwe imię jeszcze nieznane.Ardath mogła być bliźniaczką Pani.Myślę, że była starsza od Duszołapa, choć wychowywano je razem i nie rozdzielano przez wiele lat.O czwartej siostrze nie wiemy nic.— Masz cztery imiona, przybrane i prawdziwe — zamigał Milczek.—Porównaj je z drzewami genealogicznymi.Sprawdź kto kogo poślubił.Jęknąłem.Schematy genealogiczne leżały w Niebieskim Willym.Pupilka załadowała je na wieloryba razem ze wszyst­kimi innymi.Praca przerażała mnie, bo zostało niewiele czasu.Niełatwo było cokolwiek znaleźć w schematach genealogicznych, a co dopiero imię kobiety.Musiałbym odszukać mężczyznę, który poślubił interesującą nas kobietę i mieć nadzieję, że pisarz uznał ją za dość ważną, by w ogóle wspomnieć jej imię.— Jak my sobie z tym wszystkim poradzimy? — zastana­wiałem się.— Tym bardziej że jestem jedynym, który potrafi odszyfrować te bazgroły.— Nagle doznałem olśnienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl