Pokrewne
- Strona Główna
- IGRZYSKA MIERCI 01 Igrzyska mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Collins Suzanne Igrzyska mierci 01 Igrzyska mierci
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Jacq Christian ÂŚwietlisty Kamień 4 Miasto Prawdy
- Dav
- McGinnis Alan Loy Sztuka Motywacji
- Aczel Amir D. L'Enigma di Fermat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wybacz mi, wielebny ojcze, ale mój czas tutaj dobiegł końca - oznajmia z determinacją.Muszę odejść stąd jak najszybciej.Opat dostrzega wyzwanie w oczach młodego mnicha.- Nie zrobisz tego, bracie.Jeśli choć na krok ruszysz się z klasztoru, w godzinę znajdzieszsię w rękach inkwizycji.ROZDZIAA 52Czasy współczesneWięzienie San Quentin, KaliforniaW więzieniu stanowym San Quentin wyroki odsiaduje ponad pięć tysięcy skazańców,w tym największa liczba skazanych na śmierć w całej Ameryce.Incydenty zdarzają siępraktycznie codziennie.Nie inaczej jest dzisiaj.Strażnicy piętra odsuwają zewnętrzne drzwi do celi śmierci Larsa Bale'a i z przerażeniemstwierdzają, że więzień leży nieprzytomny na podłodze.Jego skóra ma trupioblady odcień.Zoczu, nosa i uszu sączy się krew.Na ustach, podbródku i brodzie widać smugę wymiocin.Strażnicy włączają alarm, powiadamiają lekarzy i pospiesznie otwierają zamek.Do środkapierwszy wchodzi Jim Tiffany.Klęka przy więzniu, żeby zbadać puls.Bale jęczy cicho.- %7łyje! - Tiffany szybko odwraca go na plecy.Już ma zacząć resuscytację, gdy nagle skazaniec zaczyna się trząść.Ze śmiechu.- Jezu Chryste! Co jest, kurwa? - Tiffany odskakuje od więznia.Jego asystent PeteHatcher ze zdumienia prawie upuszcza krótkofalówkę.Bale podnosi się, rechocząc jak pięciolatek, który usłyszał świński dowcip.Strażnicy w końcu zaczynają rozumieć.Ten pieprznięty psychopata pomalował sobietwarz, żeby udawać trupa.Bale szczerzy się w uśmiechu.- Taki żarcik, chłopaki.Pomyślałem sobie, że zrobię próbę generalną przed wielkimdniem.Już wkrótce na ekranach - koniec doczesnej egzystencji Larsa Bale'a.Ale nie rońciełez - ja wrócę.Z gwizdem i przytupem.Tiffany łapie więznia za kołnierz.- Ty walnięty, pieprzony sukinsynu! Zwiat będzie lepszy, jak cię w końcu ukatrupią izakopią, zafajdańcu.Bale wytrzeszcza na niego oczy.Rozkłada szeroko ramiona i syczy jak wąż.- Skurwiel! - wrzeszczy Tiffany, przyciskając więznia do ściany.Hatcher pospieszniezakłada kajdany na nadgarstki i kostki Bale'a.Obaj strażnicy nie patyczkują się ze skazańcem,który cały czas rechocze i syczy.- Stul pysk - warczy Tiffany, ponownie łapiąc Bale'a za kołnierz.- Masz odebrać telefon.Z polecenia naczelnika.Gdyby nie kazał nam dostarczyć cię do telefonu i zmusić doodebrania, to resztę dnia spędziłbyś, wypluwając zęby do miski w pieprzonym skrzydleszpitalnym.Tiffany i Hatcher wyprowadzają więznia z celi.Wloką go ze sobą tak szybko, że Bale nienadąża stawiać kolejnych kroków zakutymi w kajdany stopami i omal się nie przewraca.W pokoju telefonicznym wpychają go w kąt i czekają na przełączenie rozmowy.Bale i Tiffany wpatrują się w siebie intensywnie.Strażnik jest mocno wystraszony, ale nieodwraca wzroku.Bale uśmiecha się.- Panie Tiffany, mogę panu coś powiedzieć? - pyta uprzejmym tonem.- Nie masz mi nic do powiedzenia, ty pojebany sukinsynu.- Pan jeszcze o tym nie wie, ale pańska żona, Susan, ma raka w cipce.To ją zabije.Powolii boleśnie.Tiffany traci panowanie nad sobą.Nie ma pojęcia, skąd Bale zna imię jego żony i w tejchwili mało go to obchodzi.Z całej siły uderza skazańca w żołądek.Bale zgina się w pół ispada z krzesła.Tiffany bierze zamach, żeby kopnąć go w twarz, ale Hatcher w porę goodciąga.- Chryste panie, Jim!Rozlega się jazgot dzwonka telefonu na ścianie.Obaj strażnicy i więzień zatrzymują się wpół kroku.Telefon brzmi jak gong na koniec rundy w pojedynku bokserskim.Hatcherpodsuwa krzesło i sadza na nim ogłuszonego Bale'a, cały czas patrząc spode łba naTiffany'ego.Podnosi słuchawkę i zasłania mikrofon dłonią.- Ani słowa o tym, co tu zaszło, Bale - rzuca więzniowi mordercze spojrzenie i odsłaniasłuchawkę.- Tak.Tak, jest tutaj.Chwileczkę, już podchodzi.- Wręcza telefon skazańcowi, który z niejakim trudempodnosi skute dłonie.Wciąż jest lekko ogłuszony po ciosie Tiffany'ego.- Lars Bale?Więzień w końcu odzyskuje oddech.- Słucham.- Lars, mówi Tom Shaman.Spotkaliśmy się kilka lat temu, kiedy byłem księdzem.Na twarzy Bale'a pojawia się szeroki uśmiech.- Aaa, ksiądz Tom [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Wybacz mi, wielebny ojcze, ale mój czas tutaj dobiegł końca - oznajmia z determinacją.Muszę odejść stąd jak najszybciej.Opat dostrzega wyzwanie w oczach młodego mnicha.- Nie zrobisz tego, bracie.Jeśli choć na krok ruszysz się z klasztoru, w godzinę znajdzieszsię w rękach inkwizycji.ROZDZIAA 52Czasy współczesneWięzienie San Quentin, KaliforniaW więzieniu stanowym San Quentin wyroki odsiaduje ponad pięć tysięcy skazańców,w tym największa liczba skazanych na śmierć w całej Ameryce.Incydenty zdarzają siępraktycznie codziennie.Nie inaczej jest dzisiaj.Strażnicy piętra odsuwają zewnętrzne drzwi do celi śmierci Larsa Bale'a i z przerażeniemstwierdzają, że więzień leży nieprzytomny na podłodze.Jego skóra ma trupioblady odcień.Zoczu, nosa i uszu sączy się krew.Na ustach, podbródku i brodzie widać smugę wymiocin.Strażnicy włączają alarm, powiadamiają lekarzy i pospiesznie otwierają zamek.Do środkapierwszy wchodzi Jim Tiffany.Klęka przy więzniu, żeby zbadać puls.Bale jęczy cicho.- %7łyje! - Tiffany szybko odwraca go na plecy.Już ma zacząć resuscytację, gdy nagle skazaniec zaczyna się trząść.Ze śmiechu.- Jezu Chryste! Co jest, kurwa? - Tiffany odskakuje od więznia.Jego asystent PeteHatcher ze zdumienia prawie upuszcza krótkofalówkę.Bale podnosi się, rechocząc jak pięciolatek, który usłyszał świński dowcip.Strażnicy w końcu zaczynają rozumieć.Ten pieprznięty psychopata pomalował sobietwarz, żeby udawać trupa.Bale szczerzy się w uśmiechu.- Taki żarcik, chłopaki.Pomyślałem sobie, że zrobię próbę generalną przed wielkimdniem.Już wkrótce na ekranach - koniec doczesnej egzystencji Larsa Bale'a.Ale nie rońciełez - ja wrócę.Z gwizdem i przytupem.Tiffany łapie więznia za kołnierz.- Ty walnięty, pieprzony sukinsynu! Zwiat będzie lepszy, jak cię w końcu ukatrupią izakopią, zafajdańcu.Bale wytrzeszcza na niego oczy.Rozkłada szeroko ramiona i syczy jak wąż.- Skurwiel! - wrzeszczy Tiffany, przyciskając więznia do ściany.Hatcher pospieszniezakłada kajdany na nadgarstki i kostki Bale'a.Obaj strażnicy nie patyczkują się ze skazańcem,który cały czas rechocze i syczy.- Stul pysk - warczy Tiffany, ponownie łapiąc Bale'a za kołnierz.- Masz odebrać telefon.Z polecenia naczelnika.Gdyby nie kazał nam dostarczyć cię do telefonu i zmusić doodebrania, to resztę dnia spędziłbyś, wypluwając zęby do miski w pieprzonym skrzydleszpitalnym.Tiffany i Hatcher wyprowadzają więznia z celi.Wloką go ze sobą tak szybko, że Bale nienadąża stawiać kolejnych kroków zakutymi w kajdany stopami i omal się nie przewraca.W pokoju telefonicznym wpychają go w kąt i czekają na przełączenie rozmowy.Bale i Tiffany wpatrują się w siebie intensywnie.Strażnik jest mocno wystraszony, ale nieodwraca wzroku.Bale uśmiecha się.- Panie Tiffany, mogę panu coś powiedzieć? - pyta uprzejmym tonem.- Nie masz mi nic do powiedzenia, ty pojebany sukinsynu.- Pan jeszcze o tym nie wie, ale pańska żona, Susan, ma raka w cipce.To ją zabije.Powolii boleśnie.Tiffany traci panowanie nad sobą.Nie ma pojęcia, skąd Bale zna imię jego żony i w tejchwili mało go to obchodzi.Z całej siły uderza skazańca w żołądek.Bale zgina się w pół ispada z krzesła.Tiffany bierze zamach, żeby kopnąć go w twarz, ale Hatcher w porę goodciąga.- Chryste panie, Jim!Rozlega się jazgot dzwonka telefonu na ścianie.Obaj strażnicy i więzień zatrzymują się wpół kroku.Telefon brzmi jak gong na koniec rundy w pojedynku bokserskim.Hatcherpodsuwa krzesło i sadza na nim ogłuszonego Bale'a, cały czas patrząc spode łba naTiffany'ego.Podnosi słuchawkę i zasłania mikrofon dłonią.- Ani słowa o tym, co tu zaszło, Bale - rzuca więzniowi mordercze spojrzenie i odsłaniasłuchawkę.- Tak.Tak, jest tutaj.Chwileczkę, już podchodzi.- Wręcza telefon skazańcowi, który z niejakim trudempodnosi skute dłonie.Wciąż jest lekko ogłuszony po ciosie Tiffany'ego.- Lars Bale?Więzień w końcu odzyskuje oddech.- Słucham.- Lars, mówi Tom Shaman.Spotkaliśmy się kilka lat temu, kiedy byłem księdzem.Na twarzy Bale'a pojawia się szeroki uśmiech.- Aaa, ksiądz Tom [ Pobierz całość w formacie PDF ]