[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw minutę wpatrywał się i wsłuchiwał -nic, potem ruszył przed siebie, krok po kroczku, całkowicie bezszelestnie, myśląc:"Diabli, może machnąć na te ich zakazy i wyjąć jatagan?" Nagle zamarł jak wryty: zprawej odsłoniła się szeroka "aleja", przez którą przechodziły jeszcze jedne, tym razemspiralne schody.Za tymi schodami wyraznie coś się kryło.Przemknął wzdłuż lewejściany, nie spuszczając oczu z odnogi - no, kto tam siedzi? - i zatrzymał się, ledwo nie107 KIRYA J.YESKOV - OSTATNI WAADCA PIERZCIENIAroześmiawszy się na głos.Ufff! Ależ to zwykły miecz, oparty o ścianę za schodami,pozostawiony przez któregoś z Białych.Dziwne jednakże miejsce na przechowywanieosobistej broni.Może i nie opiera się o ścianę.Sądząc z położenia, mógł niechcącyześliznąć się z góry.A co, tak przy okazji, leży na górnym stopniu schodów?Wewnętrzny stróż Cerlega zdążył wrzasnąć: "Z tyłu!!!" o nieuchwytny ułamek sekundywyprzedzając ręce wroga bezszelestnie zwierające się na szyi orokuena.Kapral zdążyłtylko napiąć mięśnie szyi.i nic więcej.Gepard precyzyjnie, jak na treningu, otoczyłjego gardło zgiętą w łokciu prawą ręką, następnie prawy nadgarstek zwiadowcy wczepiłsię w biceps lewej ręki, a lewa jak dzwignia zaparła się o kark Cerlega, spłaszczającchrząstki krtani i zamykając tętnice szyjne.Hadakojime - straszliwie skuteczne duszenie.Cześć.28B rzmi to banalnie, ale wszystko na tym świecie ma swoją cenę.Cena żołnierza to czas ikoszt - co w gruncie rzeczy jest tym samym - wyszkolenia, uzbrojenia i wyposażenianowego, na zmianę.Przy tym każda epoka posiada właściwą jej progową wielkość,powyżej której nie ma sensu podnosić kosztu przygotowania wojownika: poziompewnego mistrzostwa został już osiągnięty, a całkowitego zabezpieczenia przedeliminacją z walki i tak nie da się osiągnąć.Po co więc tracić siły na przekształcenieśrednio statystycznego żołnierza w szermierza najwyższej klasy, skoro i tak nie ustrzeżego to ani przed bełtem z kuszy, ani, co jest jeszcze bardziej ponure, od krwawejbiegunki?Wezmy na przykład walkę wręcz.Sztuka, na pewno, pożyteczna, ale do osiągnięciadoskonałości potrzebne są lata nieustannych ćwiczeń, a żołnierz, jak wiadomo, marównież inne zajęcia na głowie.Istnieje kilka wyjść z sytuacji; w mordorskiej armii,uważano, że człowiek musi opanować co najwyżej tuzin chwytów - ale za to kombinacjeruchów muszą być wbite w podświadomość dosłownie do poziomu odruchów.Oczywiście, nie da się przewidzieć wszystkich ewentualności, ale uwolnienie się odduszącej dzwigni od tyłu wchodziło w ów tuzin na pewno.Wykonać - raz! - błyskawiczny stepujący przytup nieco do tyłu: obcasem po sklepieniustopy przeciwnika, krusząc jej delikatnie ptasie kosteczki oplecione wrażliwyminerwowymi zakończeniami.Wykonać - dwa! - uginając kolana i nieco obracając się wbiodrach, wysuwaj się ze słabnącego z powodu straszliwego bólu uchwytu w dół i niecow prawo - aż do momentu, gdy da się gwałtownym dzgnięciem wsadzić łokieć wpachwinę wroga.Dalej, gdy jego ręce opadną ku obitym genitaliom, możliwe sąwarianty.Cerlega, na przykład, na "wykonać - trzy!" uczono zadawania podwójnegouderzenia otwartymi dłońmi w uszy: koniec z bębenkami, utrata przytomnościgwarantowana.To nie wyszukany balet dalekowschodnich sztuk walki, gdzie hieroglifypozycji są tylko nutami służącymi do zapisu Muzyki Sfer.To jest mordorska walkawręcz, tu robi się wszystko prosto i na serio.Po pierwsze, opadł na kolano i podniósł powiekę sprytnego kaprala Białego Oddziału.Wporządku, instrukcja Gragera dochowana - zrenica reaguje.Potem pozwolił sobie na108 KIRYA J.YESKOV - OSTATNI WAADCA PIERZCIENIAoparcie się o ścianę.Zmrużył oczy i zmusił się do pokonania bólu, przełknął ślinę.Chwała Jedynemu, krtań cała.A gdyby tamten miał przy sobie sznurkową pętlę? Tobyłby koniec."Jak to się stało, że tak skiepścilem, co? Ale najważniejsze - jak on mnietak wyprowadził? No tak! W takim razie pod drzwiami Faramira też będą na mnieczekali, przestępując z nogi na nogę."Dunadan-wartownik w korytarzu prowadzącym do "komnat książęcych" usłyszał naschodach ciężkie szuranie.Szmer, zdławiony jęk, cisza.Potem znowu niepewne kroki.Szybko wycofał się w głąb korytarza, obnażył miecz i czekał, w każdej sekundzie gotówdo wszczęcia alarmu.%7łołnierz był przygotowany na wszystko, ale kiedy w przeświciekorytarza pojawił się Gepard, zgięty wpół i opierający się lewą ręką o ścianę, otworzyłszeroko ze zdumienia usta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl