[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oraz zaczęłam biec w kierunku lasu.Prawdopodobnie udałoby mi się uciec, gdyby nie to, że na mojej drodze stanął dołek, którydopiero co wykopałam.Był wielkości mojej stopy.A moja stopa oczywiście skwapliwiewykorzystała ten fakt.Upadłam na ziemię, boleśnie wykręcając sobie nogę.Nie zdążyłam się podeprzeć, więcuderzyłam podbródkiem o nawierzchnię i zadzwoniłam zębami. Gosia! Nic ci nie jest?Czyjeś silne dłonie złapały mnie pod pachy i podniosły do góry, a następnie postawiły nanogi.Skręcona kostka zapiekła bólem.Jęknęłam, unosząc stopę, by nie dotykała podłoża.Przejechałam językiem po zębach, żeby sprawdzić, czy żadnego nie uszkodziłam.W duchupodziękowałam bogom za to, że go sobie niechcący nie odgryzłam.Dopiero teraz odważyłam się spojrzeć na stojącego obok mężczyznę.Zadarłam głowęi napotkałam wzrok Mieszka. Ooo& to ty  powiedziałam z ulgą, widząc znajomą twarz. Tak, to ja. Uśmiechnął się lekko. Spodziewałaś się kogoś innego? Ja& nie.Nikogo się nie spodziewałam  odparłam zakłopotana.Chyba raczej nie powinnam mu się zwierzyć, że wzięłam go za wilkołaka, jeżeli kiedyśchciałabym mieć u niego jakiekolwiek szanse. Możesz mi powiedzieć, czemu kopiesz dziury w drogach?Na końcu języka miałam odpowiedz, że wykonuję tajną misję i musiałabym go zabić,gdybym mu powiedziała jaką, ale po co bardziej się pogrążać.Poza tym jest praktykantemu lokalnego kapłana.Na pewno też odwala za niego brudną robotę. Baba Jaga zleciła mi wykopanie kamienia piorunowego, który sprzedała jakiejś kobiecie wyjaśniłam. W nocy? Bo inaczej rano ta kobieta sama by tu przyszła, żeby go odkopać i zatrzymać. Rozumiem, a jeżeli ty go odkopiesz, to szeptucha sprzeda go jej jeszcze raz, tak?W swojej naiwności sądziłam, że wykopuję kamień tylko po to, żeby Nowakowa uwierzyła mocniej w Zwiętowita, jednak Mieszko miał rację.Po raz kolejny pomyślałam, że Baba Jagama głowę do interesów. W końcu jestem jej praktykantką.Najgorsza robota trafia na mnie.Pomóż mi usiąść.Mieszko delikatnie posadził mnie na drodze w pobliżu mojego małego wykopu.Zdjąłz ramion plecak i postawił obok na ziemi.Odczepił wiszącą na nim dużą przenośną lampęLED i ją zapalił.Zalało nas zimne, niebieskawe światło.Zauważyłam, że na samym froncie jego białej koszuli wystającej spod kożucha widniejeidealny odcisk mojej łopatki.Nie mam cela.Chciałam trafić napastnika w głowę, a trafiłamw mostek. Przepraszam. Wskazałam na jego klatkę piersiową.Spojrzał tam i machnął ręką. Nic nie szkodzi. Co tu robisz?  zapytałam tknięta niechcianą myślą.Mężczyzna ukucnął obok mnie.Upiorne ledowe światło sprawiło, że jego oczy wydawałysię chabrowe.Przypomniałam sobie słowa mojej przyjaciółki.Chyba faktycznie muszęuważać na facetów o tym imieniu.Jednak to chyba nie imienia powinnam się obawiać.Co ja właściwie o nim wiedziałampoza tym, że jest dużo wyższy i silniejszy ode mnie? Zacisnął dłonie w pięści, wyglądały naprzyzwyczajone do ciężkiej pracy.Czy byłam przy nim bezpieczna? Wracam z Kakonina  wyjaśnił. Pokaż kostkę.Cofnęłam nogę, gdy tylko dotknął łydki. Nic mi nie jest  powiedziałam szybko.Uśmiechnął się zaintrygowany. Boisz się mnie? 7. Boisz się mnie?  jego pytanie brzęczało mi w głowie.Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Jestem pośrodku niczego, w kompletnych ciemnościach, częściowo unieruchomiona,z facetem, z którym raz w życiu rozmawiałam.Przecież nie mam się czym stresować! powiedziałam, żeby cisza, która zabrzmiała po jego pytaniu, przestała dzwonić mi w uszach. Nic ci nie zrobię.Naprawdę.Wyciągnął do mnie rękę.To był odruch.Przysięgam.Poza tym naprawdę się przestraszyłam.Każdy na moim miejscuczułby chociaż lekki niepokój, prawda? Mało to się słyszy o zaginięciach, zabójstwachi innych tego typu rzeczach?Poza tym największymi psychopatami zawsze okazują się ci najspokojniejsi sąsiedzi,których nigdy nie podejrzewałoby się o mordercze skłonności.Pochylił się ku mnie, a ja z całej siły walnęłam go latarką w skroń.Jęknął głucho i upadłobok mnie, łapiąc się za głowę w miejscu, w którym go uderzyłam.Szybko podczołgałam się do niego, oparłam kolano na jego szyi i uniosłam rękę z latarką. Gadaj, co tu robisz  warknęłam. Czaiłeś się na mnie? Zledziłeś mnie?Wpatrywał się we mnie kompletnie zdziwiony.A może po prostu za mocno go poddusiłam? Mogę nie dotykać już twojej nogi, obiecuję.Nie wiedziałem, że to takie drażliwe miejsce. Mów, co tu robisz  naciskałam.Zdziwienie w jego oczach zamieniło się w zainteresowanie.Poczułam pod sobą, że jegopierś drży od ledwo powstrzymywanego śmiechu. Byłem w Kakoninie u sołtysa.Zbliża się Jare Zwięto.Jestem na praktykach u tutejszegokapłana Mszczuja, pamiętasz? Mówiłem ci o tym, kiedy się poznaliśmy.Nie tylko ciebienocami opiekun praktyk wysyła na tajemne misje.Musiałem porozmawiać z sołtysem w jegoimieniu.Poczułam się głupio.Było mi przykro, że go uderzyłam.Na dodatek trafiłam w skroń.Mogłam mu zrobić krzywdę.Opuściłam rękę z latarką. Przepraszam  powiedziałam, odsuwając się. Nie szkodzi.Gdybym miał złe zamiary, i tak z łatwością bym się uwolnił i cię złapał.Niemniej jednak to dobrze o tobie świadczy, że chociaż usiłowałaś się bronić.Przestało mi być przykro, że go uderzyłam.Odsunęłam się i opadłam na ziemię.Usiadł obok, masując skroń.Teraz nie tylko frontkoszuli miał ubrudzony wilgotną ziemią, ale także plecy lekkiego kożucha [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl