Pokrewne
- Strona Główna
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Morderstwo na Via Appia
- Saylor Steven Roma sub rosa t Ostatnio widziany w Massilii
- Saylor Steven Roma sub rosa t Ramiona Nemezis
- Lem Stanislaw Fiasko
- Ks. Rajmund Pietkiewicz Doktorat Pismo ÂŚwięte w j.pol. w latach 1518 1638
- 1187 Perez Reverte Arturo Fechmistrz
- Lis Tomasz Co z ta Polska.BLACK
- Chmielewska Joanna Dwie trzecie
- Ruda Aleksandra OdnaleÂźć swą drogę
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- streamer.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po absurdalnym biegu w środku nocy i nieudanych próbach zaśnięcia Bruna wstałarano bardziej zmęczona, niż kiedy kładła się spać wieczorem, odrętwiała, rozdrażniona,otępiała.Pomyliła się przy uruchamianiu dystrybutora i zamiast kawy zaserwowała sobiezupę, którą musiała wylać.Zdecydowała się na kawę ekspresową, wystarczyło niąpotrząsnąć dla osiągnięcia idealnej temperatury, ale kiedy otwierała przykrywkę kubka,wylała całą jego zawartość.To wystarczająco zepsuło jej humor, a na dodatek okazałosię, że prysznic parowy nagle przestał działać i Bruna musiała użyć wody.Sporarozrzutność, zważywszy na opłakany stan jej finansów.Jedyne, na co Bruna miała ochotę, to wrócić do łóżka albo i schować się pod nim,pełna obaw, co jeszcze przynieść jej może tak fatalnie rozpoczęty dzień.Tymczasemzacisnęła zęby i wzięła się do pracy mimo otępiającej niechęci.Porozmawiała zHabibem, informując go o postępach w śledztwie, które w rzeczywistości nie posunęłosię do przodu; mogła jedynie wspomnieć o umówionym spotkaniu z pamięciarzempiratem.Zadzwoniła do Yiannisa, żeby go zapewnić, że u niej wszystko w porządku, bopodejrzewała, że przyjaciel niepokoi się jej zamiarem wniknięcia w struktury PartiiSupremacjonistów, lecz ku jej zdziwieniu starzec nie tylko nie wydawał sięzaniepokojony, ale najprawdopodobniej nawet o tymi nie pamiętał - tak bardzo wytrąciłygo z równowagi ostatnie manipulacje informacjami w dokumentach Archiwum i brakodpowiedzi na wysyłane skargi.Bruna, coraz bardziej rozdrażniona, sprawdziła stankonta w Bankonecie i stwierdziła, że sytuacja przedstawia się gorzej, niż się tegospodziewała, ponieważ ściągnięto jej właśnie trzecią ratę kredytu zaciągniętego paręmiesięcy temu, kiedy nie miała pracy ani chęci, by jej szukać.Potem zadzwoniła doadministratora budynku, żeby powiadomić go o awarii prysznica, i usłyszała, że wedługrejestrów autoanaliz z prysznicem wszystko jest w porządku, na co zareagowała ostrymkrzykiem.Wciąż pod wpływem sporej dawki adrenaliny poszła do kuchni, wyciągnęła ześciany piekarnik i zrzuciła go sobie na stopę.To znaczy nie tyle zrzuciła, co urządzeniewyślizgnęło się jej z rąk i nie zmiażdżyło jej stopy tylko dzięki nieprzeciętnemurefleksowi Bruny, która wykonała szybki piruet ratujący palce.Ale piekarnik uderzył złoskotem o podłogę, a drzwiczki pękły i wyleciały z zawiasów.- Niech szlag trafi wszystkie gatunki.- wymamrotała zdesperowana.Będzie musiała kupić sobie nowy piekarnik, i to jak najszybciej, mimo fatalnegostanu konta, bo urządzenia nie dało się z powrotem włożyć w ścianę, a nie mogładopuścić, by ktoś, kto tu przyjdzie, zobaczył tajny schowek.Schowek, z któregowyciągnęła i włożyła do plecaka mały plazmowy pistolet: miała niejasne, choć nigdynieopuszczające jej przeczucie niebezpieczeństwa i postanowiła wziąć broń na spotkaniez pamięciarzem piratem.Podeszła do głównego ekranu i sprawdziła raz jeszcze, czyprzypadkiem nie otrzymała jakiejś wiadomości od Lizarda.- Uparty osioł - mruknęła.Bruna była gotowa i musiała już wychodzić, jeśli chciała dotrzeć na spotkanie zpamięciarzem, korzystając z publicznego transportu, ale zamiast to uczynić, opadła nakrzesło i kazała komputerowi zadzwonić do inspektora.Na ekranie pojawiła się twarzmężczyzny, jeszcze bardziej niewzruszona i nieprzenikniona niż zazwyczaj.- Słucham.Był w złym humorze.W istocie replikantka sama nie wiedziała, czego chce, byćmoże pragnęła wyjaśnić swoje wczorajsze zachowanie.Lecz antypatyczna lakonicznośćLizarda wymusiła na niej przybranie równie niemiłego tonu.- Tylko jedno pytanie.Czy myślisz, że ambasador powiedział prawdę i że tosfałszowane tatuaże? - wymyśliła na poczekaniu.Lizard uniósł nieco swoje ciężkie powieki.- A ty jak uważasz? - odparł lekko rozdrażnionym tonem.Replikantka zastanowiła się przez moment.- Z przykrością, ale jednak przyznaję rację temu nędznikowi.Kłamstwa zazwyczajobudowuje się w zbędne detale, a on w ogóle się na nie nie silił.- Może.Coś jeszcze? Jestem dość zajęty.- Zaraz wychodzę na spotkanie z pamięciarzem piratem.Wypowiedziawszy te słowa, Bruna doznała szoku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Po absurdalnym biegu w środku nocy i nieudanych próbach zaśnięcia Bruna wstałarano bardziej zmęczona, niż kiedy kładła się spać wieczorem, odrętwiała, rozdrażniona,otępiała.Pomyliła się przy uruchamianiu dystrybutora i zamiast kawy zaserwowała sobiezupę, którą musiała wylać.Zdecydowała się na kawę ekspresową, wystarczyło niąpotrząsnąć dla osiągnięcia idealnej temperatury, ale kiedy otwierała przykrywkę kubka,wylała całą jego zawartość.To wystarczająco zepsuło jej humor, a na dodatek okazałosię, że prysznic parowy nagle przestał działać i Bruna musiała użyć wody.Sporarozrzutność, zważywszy na opłakany stan jej finansów.Jedyne, na co Bruna miała ochotę, to wrócić do łóżka albo i schować się pod nim,pełna obaw, co jeszcze przynieść jej może tak fatalnie rozpoczęty dzień.Tymczasemzacisnęła zęby i wzięła się do pracy mimo otępiającej niechęci.Porozmawiała zHabibem, informując go o postępach w śledztwie, które w rzeczywistości nie posunęłosię do przodu; mogła jedynie wspomnieć o umówionym spotkaniu z pamięciarzempiratem.Zadzwoniła do Yiannisa, żeby go zapewnić, że u niej wszystko w porządku, bopodejrzewała, że przyjaciel niepokoi się jej zamiarem wniknięcia w struktury PartiiSupremacjonistów, lecz ku jej zdziwieniu starzec nie tylko nie wydawał sięzaniepokojony, ale najprawdopodobniej nawet o tymi nie pamiętał - tak bardzo wytrąciłygo z równowagi ostatnie manipulacje informacjami w dokumentach Archiwum i brakodpowiedzi na wysyłane skargi.Bruna, coraz bardziej rozdrażniona, sprawdziła stankonta w Bankonecie i stwierdziła, że sytuacja przedstawia się gorzej, niż się tegospodziewała, ponieważ ściągnięto jej właśnie trzecią ratę kredytu zaciągniętego paręmiesięcy temu, kiedy nie miała pracy ani chęci, by jej szukać.Potem zadzwoniła doadministratora budynku, żeby powiadomić go o awarii prysznica, i usłyszała, że wedługrejestrów autoanaliz z prysznicem wszystko jest w porządku, na co zareagowała ostrymkrzykiem.Wciąż pod wpływem sporej dawki adrenaliny poszła do kuchni, wyciągnęła ześciany piekarnik i zrzuciła go sobie na stopę.To znaczy nie tyle zrzuciła, co urządzeniewyślizgnęło się jej z rąk i nie zmiażdżyło jej stopy tylko dzięki nieprzeciętnemurefleksowi Bruny, która wykonała szybki piruet ratujący palce.Ale piekarnik uderzył złoskotem o podłogę, a drzwiczki pękły i wyleciały z zawiasów.- Niech szlag trafi wszystkie gatunki.- wymamrotała zdesperowana.Będzie musiała kupić sobie nowy piekarnik, i to jak najszybciej, mimo fatalnegostanu konta, bo urządzenia nie dało się z powrotem włożyć w ścianę, a nie mogładopuścić, by ktoś, kto tu przyjdzie, zobaczył tajny schowek.Schowek, z któregowyciągnęła i włożyła do plecaka mały plazmowy pistolet: miała niejasne, choć nigdynieopuszczające jej przeczucie niebezpieczeństwa i postanowiła wziąć broń na spotkaniez pamięciarzem piratem.Podeszła do głównego ekranu i sprawdziła raz jeszcze, czyprzypadkiem nie otrzymała jakiejś wiadomości od Lizarda.- Uparty osioł - mruknęła.Bruna była gotowa i musiała już wychodzić, jeśli chciała dotrzeć na spotkanie zpamięciarzem, korzystając z publicznego transportu, ale zamiast to uczynić, opadła nakrzesło i kazała komputerowi zadzwonić do inspektora.Na ekranie pojawiła się twarzmężczyzny, jeszcze bardziej niewzruszona i nieprzenikniona niż zazwyczaj.- Słucham.Był w złym humorze.W istocie replikantka sama nie wiedziała, czego chce, byćmoże pragnęła wyjaśnić swoje wczorajsze zachowanie.Lecz antypatyczna lakonicznośćLizarda wymusiła na niej przybranie równie niemiłego tonu.- Tylko jedno pytanie.Czy myślisz, że ambasador powiedział prawdę i że tosfałszowane tatuaże? - wymyśliła na poczekaniu.Lizard uniósł nieco swoje ciężkie powieki.- A ty jak uważasz? - odparł lekko rozdrażnionym tonem.Replikantka zastanowiła się przez moment.- Z przykrością, ale jednak przyznaję rację temu nędznikowi.Kłamstwa zazwyczajobudowuje się w zbędne detale, a on w ogóle się na nie nie silił.- Może.Coś jeszcze? Jestem dość zajęty.- Zaraz wychodzę na spotkanie z pamięciarzem piratem.Wypowiedziawszy te słowa, Bruna doznała szoku [ Pobierz całość w formacie PDF ]