Pokrewne
- Strona Główna
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka
- Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Trylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd (3)
- Trylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd (2)
- Trylogia Hana Solo.03.Han Solo i utracona fortuna (3)
- Górniak Alicja Trylogia Krew Życia 01 Pierwsze szeć kropli
- Andre Norton Klucz spoza czasu (2)
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (3)
- Gabriel Richard A. Scypion Afrykański Starszy największy wódz starożytnego Rzymu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniusiaczek.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmierzałem do jego końca,ale zobaczyłem, że nie ma wyjścia w górę, tylko schody pro-wadzące w dół.Poszedłem więc nimi i wszedłem do dziwnejszklarni, w której rosły krzewy, które zamiast liści miały róż-norakie banknoty.Zerwałem jeden z nich i przyjrzałem się muuważnie.Było to tysiąc złotych.Podniosłem je do góry i obej-rzałem pod światło.Znak wodny był wyraźny, we właściwymmiejscu.– Co tak sprawdzasz? – ze zdziwienia wyrwał mnie głosPiggi.– Prawdziwe – upewniła mnie.~ 128 ~– Ale skąd masz tyle kasy? – zapytał po raz kolejny Ro-meo.~ 129 ~Rozdział trzeci, czyli drobna impresja hotelowa– Po raz kolejny odpowiadam ci, że pożyczyłam – Piggiuśmiechnęła się skromnie.– Przecież w końcu mieszkamw tym mieście i mam paru znajomych, co nie?– No to jesteśmy uratowani – stwierdziłem z uznaniem.– Tak, mamy za co się upić – dorzucił Jarecki.– I akurat starczy na osiem połówek, po jednej na łeba –przeliczył prędko Bagsiu.– Dobra – stwierdził prędko Romeo – to Piggi i Jareckiidą ze mną, a reszta niech tu posprząta ten bajzel – pokazałpalcem na walające się wszędzie woreczki i puste już bute-leczki po rozpuszczalniku Roxy – najlepszym halucynogeniewszechczasów, jak twierdziły wszystkie znane autorytety.Za-tem Grzywka i Sława zakrzątnęły się po pokoju i po chwili by-ło względnie czysto.A po następnej chwili wrócili Romeo, Pi-ggi i Jarecki niosąc pod pachami półlitrówki boskiego Bałty-ku38.Porozkładali je na jednym z łóżek i Romeo zapytał:– No to jak, pijemy po kolei, czy każdy swój Bałtyk wali nasolo?– Wydaje mi się, że najlepiej byłoby rozdać każdemu poflaszce.Sprawiedliwiej i szybciej, bo zanim obejdzie kolejka to minie wieczność – zaproponowałem i pomysł został przyjętyprzez aklamację, przytakującymi pomrukami reszty załogipokoju.38 Wódka „Bałtyk” była najbardziej popularną, bo prawie, że najtańszą harą na rynku.Tańsza i jeszcze gorsza (jeśli to w ogóle można sobie wyobrazić) była tylko „Vistula”.~ 130 ~Tak więc biesiadnicy rozsiedli się ze swoją „półką”, jak ko-mu było wygodniej i zaczął się sakrament odbijania.Każdyzaczął walić w denko butelki, aby korek popuścił, po czymwszyscy w radosnym uniesieniu odkręcili korki i przechylalibutelki, wlewając w spragnione gardziele po pierwszych por-cjach wódki.Pociągnąłem i ja spory łyk, ale obrzydliwa go-rycz, która spłynęła mi gwałtownie do żołądka, w połączeniuz dobrze znanym organizmowi zapachem spirytusowym,spowodowały natychmiastową reakcję wymiotną.Przyłożyłemwięc rękę do ust i zatrzymałem w ustach zbierającą się wy-miocinę, szybko przyskoczyłem do pobliskiego okna i wypu-ściłem pawia przez okno, prosto na reprezentacyjny, głównybulwar Opola, poniżej.Inni skwitowali mój wyczyn głośnymdopingiem i gwizdami.– Przecież to Bałtyk – przebił się przez radosny gwarwspółbiesiadników głos Bagsa.– No pewnie – dorzucił ktoś wesoło – łatwiej go przepły-nąć, niż wypić.Na co wszyscy roześmieli się aprobująco.– No, skoro tak mówicie, to muszę mieć popitkę, bo ina-czej mój organizm nie przyjmie go w żadnej postaci.– powie-działem obracając swe załzawione od wymiotów oblicze kuwspółimprezowiczom.– No to masz tutaj szklankę – powiedział Romeo, wycią-gając ku mnie rękę z rzeczonym naczyniem.– Tylko nie manic do popijania, prócz wody z kranu – dodał, wręczając mi jądo ręki.– Komu jeszcze szklankę? – zapytał, gdy poszedłem do ła-zienki nalać sobie wody.– Mi, mi!.– odezwał się chór głosów i wszystkie ręce wy-ciągnęły się po cenne naczynia.– Jako, że są tylko trzy szklanki, przeto rozdamy je naj-~ 131 ~bardziej potrzebującym – odpowiedział Romeo na tak gwał-towne zapotrzebowanie.– Czyli dostaną je: Grzywka, Piggii Sława.Chłopy muszą zacisnąć zęby i być twardzielami.Nonie?Po moim powrocie impreza zaczęła się na całego.Wszyscypodzielili się na podgrupy dyskusyjne.Ja zacząłem rozmowęz Jackiem i Grzywką, na temat tego, co się dzieje, z kim i dlaczego.Dowiedziałem się, że Grzywa – brat Grzywki rozkładawłaśnie na czynniki pierwsze swoje pierwsze auto – małegofiata i jest tym tak zaaferowany, że nie miał czasu na to, byprzybyć na zlot, zorganizowany przez obecną jedynie duchemKamę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Zmierzałem do jego końca,ale zobaczyłem, że nie ma wyjścia w górę, tylko schody pro-wadzące w dół.Poszedłem więc nimi i wszedłem do dziwnejszklarni, w której rosły krzewy, które zamiast liści miały róż-norakie banknoty.Zerwałem jeden z nich i przyjrzałem się muuważnie.Było to tysiąc złotych.Podniosłem je do góry i obej-rzałem pod światło.Znak wodny był wyraźny, we właściwymmiejscu.– Co tak sprawdzasz? – ze zdziwienia wyrwał mnie głosPiggi.– Prawdziwe – upewniła mnie.~ 128 ~– Ale skąd masz tyle kasy? – zapytał po raz kolejny Ro-meo.~ 129 ~Rozdział trzeci, czyli drobna impresja hotelowa– Po raz kolejny odpowiadam ci, że pożyczyłam – Piggiuśmiechnęła się skromnie.– Przecież w końcu mieszkamw tym mieście i mam paru znajomych, co nie?– No to jesteśmy uratowani – stwierdziłem z uznaniem.– Tak, mamy za co się upić – dorzucił Jarecki.– I akurat starczy na osiem połówek, po jednej na łeba –przeliczył prędko Bagsiu.– Dobra – stwierdził prędko Romeo – to Piggi i Jareckiidą ze mną, a reszta niech tu posprząta ten bajzel – pokazałpalcem na walające się wszędzie woreczki i puste już bute-leczki po rozpuszczalniku Roxy – najlepszym halucynogeniewszechczasów, jak twierdziły wszystkie znane autorytety.Za-tem Grzywka i Sława zakrzątnęły się po pokoju i po chwili by-ło względnie czysto.A po następnej chwili wrócili Romeo, Pi-ggi i Jarecki niosąc pod pachami półlitrówki boskiego Bałty-ku38.Porozkładali je na jednym z łóżek i Romeo zapytał:– No to jak, pijemy po kolei, czy każdy swój Bałtyk wali nasolo?– Wydaje mi się, że najlepiej byłoby rozdać każdemu poflaszce.Sprawiedliwiej i szybciej, bo zanim obejdzie kolejka to minie wieczność – zaproponowałem i pomysł został przyjętyprzez aklamację, przytakującymi pomrukami reszty załogipokoju.38 Wódka „Bałtyk” była najbardziej popularną, bo prawie, że najtańszą harą na rynku.Tańsza i jeszcze gorsza (jeśli to w ogóle można sobie wyobrazić) była tylko „Vistula”.~ 130 ~Tak więc biesiadnicy rozsiedli się ze swoją „półką”, jak ko-mu było wygodniej i zaczął się sakrament odbijania.Każdyzaczął walić w denko butelki, aby korek popuścił, po czymwszyscy w radosnym uniesieniu odkręcili korki i przechylalibutelki, wlewając w spragnione gardziele po pierwszych por-cjach wódki.Pociągnąłem i ja spory łyk, ale obrzydliwa go-rycz, która spłynęła mi gwałtownie do żołądka, w połączeniuz dobrze znanym organizmowi zapachem spirytusowym,spowodowały natychmiastową reakcję wymiotną.Przyłożyłemwięc rękę do ust i zatrzymałem w ustach zbierającą się wy-miocinę, szybko przyskoczyłem do pobliskiego okna i wypu-ściłem pawia przez okno, prosto na reprezentacyjny, głównybulwar Opola, poniżej.Inni skwitowali mój wyczyn głośnymdopingiem i gwizdami.– Przecież to Bałtyk – przebił się przez radosny gwarwspółbiesiadników głos Bagsa.– No pewnie – dorzucił ktoś wesoło – łatwiej go przepły-nąć, niż wypić.Na co wszyscy roześmieli się aprobująco.– No, skoro tak mówicie, to muszę mieć popitkę, bo ina-czej mój organizm nie przyjmie go w żadnej postaci.– powie-działem obracając swe załzawione od wymiotów oblicze kuwspółimprezowiczom.– No to masz tutaj szklankę – powiedział Romeo, wycią-gając ku mnie rękę z rzeczonym naczyniem.– Tylko nie manic do popijania, prócz wody z kranu – dodał, wręczając mi jądo ręki.– Komu jeszcze szklankę? – zapytał, gdy poszedłem do ła-zienki nalać sobie wody.– Mi, mi!.– odezwał się chór głosów i wszystkie ręce wy-ciągnęły się po cenne naczynia.– Jako, że są tylko trzy szklanki, przeto rozdamy je naj-~ 131 ~bardziej potrzebującym – odpowiedział Romeo na tak gwał-towne zapotrzebowanie.– Czyli dostaną je: Grzywka, Piggii Sława.Chłopy muszą zacisnąć zęby i być twardzielami.Nonie?Po moim powrocie impreza zaczęła się na całego.Wszyscypodzielili się na podgrupy dyskusyjne.Ja zacząłem rozmowęz Jackiem i Grzywką, na temat tego, co się dzieje, z kim i dlaczego.Dowiedziałem się, że Grzywa – brat Grzywki rozkładawłaśnie na czynniki pierwsze swoje pierwsze auto – małegofiata i jest tym tak zaaferowany, że nie miał czasu na to, byprzybyć na zlot, zorganizowany przez obecną jedynie duchemKamę [ Pobierz całość w formacie PDF ]