[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz Joffry potrafił tylkociężko wzdychać i cicho płakać po kątach, samotny, wyszydzony,poniżony.%7łeby jakoś zrekompensować swój status  do niczego , urządzał nocą w asyście dwudziestu pięciu Hiszpanów, członkówswej przybocznej straży, potworne burdy na ulicach, budzącmieszkańców Rzymu ze snu.Pewnego razu jakiś człowiek uderzyłgo dotkliwie w ucho.Sancia obrażona za męża, a może i zanaruszenie swych praw, przecież to ona miała monopol narękoczyny w stosunku do Joffrego, pobiegła do papieża naskargę.Lecz Aleksander VI, człowiek omotany nepotyzmem izawsze trzymający stronę swej rodziny, tym razem skwitowałzdarzenie dyżurnym frazesem:  Po co prowokował hołotę?.Sancia, mała, szczupła, spoglądająca na potężnego papieża z dołuw górę, wszczęła piekielną awanturę, gotowa była wczepić się wteścia całą siłą swych ostrych pazurków.Papież spokojnie jąodtrącił, co Sancia odczytała jako rękoczyny i głośno szlochającna cały papieski pałac, że ją biją, szybko zebrała manele i uciekłado Neapolu, do swego kochanego tatusia.Joffre naturalniepowlókł się za nią.I teraz oto dochodzą do papieża słuchy owesołym i nader swobodnym życiu księżnej Sanci naneapolitańskim dworze.Aleksander VI napisał do synowej ostrylist, w którym skarcił ją za frywolne zachowanie, zakompromitację swej osoby i nieliczenie się z mężem.Ktoś doniósłAleksandrowi VI, że Sancia przyjmuje w swych prywatnychapartamentach, a nawet w niebieskiej sypialni, obcych mężczyzn.Papież natychmiast wyraził swój protest:  Co obcy mężczyznirobią w małżeńskiej sypialni?  pyta papież, jakby nie wiedziałco.Cały dwór neapolitański wystąpił w obronie Sanci i oskarżyłpapieża o rozwiązłe obyczaje.Przygadał kocioł garnkowi& Dwórsię obraził i oburzył.Zlą do papieża list, w którym informują JegoZwiątobliwość o tym, jak to cnotliwie prowadzi się neapolitańskidwór, spędzając czas na słuchaniu poważnej muzyki i oglądaniubaletu.Co zaś się tyczy Sanci, to neapolitański dwór ręczy za jejcnotliwość&  od pasa w dół.Czyż nie tak odpowiedziałapałacowa dama Anny Austriaczki, gdy jej mąż, Ludwik XIII,obwinił ją o zdradę z Buckinghamem.Od pasa w górę neapolitańczycy za cnotę Sanci nie ręczyli, lecz od pocałunku wciążę się nie zachodzi, czyż nie tak?Kiedy po papieskiej reprymendzie nieco uspokojona Sanciaprzybyła znowu na papieski dwór, postanowiła całkowicie zmienićswe postępowanie w stosunku do znienawidzonej rodzinyBorgiów.Postanowiła doszczętnie skłócić synów Aleksandra VI,Cezara i Juana, czyli księcia Gandii.Wkrótce omal nie doszło dobójki między braćmi, lecz mądrzejszy Juan szybko połapał się, żenie warto z Cezara z powodu kobiety, i to pustej kokietki, robićzajadłego wroga.Sancia jeszcze mocniej zaprzyjazniła się z Lukrecją.Kiedy tawyszła po raz drugi za mąż za brata Sancii, Alfonsa d Este.Rannego Alfonsa pielęgnowały troskliwie dwie osoby: siostraSancia i żona Lukrecja.Jak już wiemy, na nic się zdały ich wysiłki.Kiedy Alfonso, dochodzący do zdrowia, chwilowo został sam,siepacze Cezara wtargnęli do jego komnaty i udusili Alfonsapoduszkami.Nikt nie wątpił, kto był rzeczywistym sprawcązabójstwa Alfonsa.Sancia definitywnie zerwała z Cezarem.OdtądBorgiowie stali się jej przeklętymi wrogami.Papież o tym wiedział.Postanowił skutecznie unieszkodliwić Sancię.Kiedy powzięłazamiar, aby potajemnie opuścić papieski dwór, pojmano ją i wrazz jej orszakiem pomieszczono w zamku Zwiętego Anioła.Stądwyrwać się nie było można: szerokie i wysokie ściany zamku ifosa napełniona wodą skutecznie chroniły więzniarkę.Sancia wbezsilnym gniewie wychodziła na balkon i pokazywała językprzechodzącej na dole ochronie.Jej małą figurkę, nierazzamyśloną, nieraz gniewnie machającą rękami, często można byłowidzieć na zanikowym balkonie.Po Rzymie rozpełzły się słuchy,że papież więzi swoją synową.Z zakratowanego okna Sanciapatrzy na wolność.Zanim wyjdzie na wolność, nawiąże burzliwyromans z kardynałem Hippolitem d Este, swoim krewnym.Tenkardynał, prowadzący świecki tryb życia, tak jak Aleksander VIuwielbiający kobiety, nie mógł oprzeć się urokowi Sanci. Utalentowana kusicielka-uwodzicielka nie kochała męża, leczkochała mężczyzn.Tego wymagała jej natura.Widocznie pomatce, ognistej madonnie Tuscii, ma ten temperament.Jakie pokrewieństwo wiąże ją z Hippolitem? Ojciec Sanci byłbratem jego matki, Eleonory Aragon.Atmosferaniebezpieczeństwa mile i ze zgrozą łaskotała nerwy.Sancia lubiłaniebezpieczeństwa, ryzyko.To było zródłem emocji.WówczasCezar jeszcze kochał Sancię i nie zniósłby żadnej konkurencji.Dobrze, że Hippolit szybko w tym się połapał i po śmierci mężaLukrecji, bojąc się zemsty Cezara, uciekł z Rzymu do Neapolu,uprzednio poprosiwszy papieża, aby mu na to pozwolił.Aleksander VI zezwolił.Nie w jego interesach było prowokowanienowego zabójstwa.Sancię traktował jak domowego kotka.Wystawiała często swe pazurki, lecz daleko im było do pazurówprawdziwej tygrysicy.Jej drapania były nieszkodliwe, choć robiłydużo hałasu.Niestety, zakochany Hippolit w niczym nie możepomóc swej ukochanej bogdance.Podobnie cesarzowiMaksymilianowi nie udało się jej wyswobodzić, będzie tylko ciężkowzdychał, przejeżdżając obok zamku Zwiętego Anioła, w którymwięziono Sancię.Do okna jej celi posłał pożegnalny pocałunek iumknął szybko do Ferrary, lękając się gniewu Cezara, że ośmieliłsię uwieść jego szwagierkę, z którą Cezar niejednokrotnie sypiał inie do końca jeszcze się w niej odkochał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl