Pokrewne
- Strona Główna
- Carter Christopher Ostatnia zbrodnia Agaty Christi
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Ostatnio widziany w Massilii
- Kazantzakis Nikos Ostatnie kuszenie Chrystusa (SC
- Bertin Joanne Ostatni Lord Smok
- Wagner Karl E Wichry Nocy (SCAN dal 879)
- Darwin Charles O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego
- Nurowska Maria Wiek samotnosci
- Jones James Stad do wiecznosci
- Magazyn Science Fiction nr 1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniadka.keep
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.38 Jak mogłaś tak pomyśleć, moja piękna amazonko! i oto siedzi już w sio-dle przed nim, wpatruje się w niego lśniącymi ze szczęścia oczami, paple coś,a potem spokojnie całuje przy całym wojsku ale też rohańskie dziewczynyw ogóle nie szanują południowych zwyczajów, a bohaterka Bitwy na Polach Pe-lennoru ma je w ogóle gdzieś.A Eomer patrzy na tę idyllę, chmurzy mu sięoblicze, i myśli: Kretynko, przetrzyj oczy, przecież on ma na pysku wypisane,kim dla niego jesteś i kim on jest dla ciebie! Dlaczego, och, dlaczego te idiot-ki zawsze trafiają na takich łajdaków żeby przynajmniej był urodziwy. zresztą, nie on pierwszy i nie on ostatni w tym Zwiecie, a i w innych światachteż.Głośno, rzecz jasna, nic nie powiedział, zapytał tylko: Pokaż, co ci się stało w rękę.Kiedy zaś zaczęła się popisywać, że po pierwsze, jest pełnoletnia i samasprawdzi, a po drugie, to nawet nie jest draśnięcie, i takie tam. wtedy ryknąłna nią z całej duszy tak, że aż przysłoniła uszy, a potem w słowach energicznychi dosadnych opisał bohaterce Pelennoru, co się z nią stanie, jeśli na słowo trzy!nie znajdzie się w punkcie opatrunkowym.Eowina, roześmiawszy się, odparowa-ła: Tak jest mój kapitanie! , i tylko widząc jej nienormalną ostrożność, z jakązsuwała się z siodła, zrozumiał: Och, nie draśnięcie to jest. Dziewczyna tym-czasem już przylgnęła do ramienia brata. No, Eomeczku, no, nie dąsaj się, proszęcię.Jeśli chcesz możesz mnie zlać, tylko nie skarż cioteczce.Potarła następnienosem o jego policzek, jak w dzieciństwie.Aragorn z uśmiechem przyglądał siętej scenie, i Eomer aż drgnął przechwyciwszy na mgnienie oka wzrok tropiciela:właśnie tak patrzy łucznik na chwilę przed wypuszczeniem z palców cięciwy.Znaczenie tego spojrzenia zrozumiał dopiero następnego dnia, kiedy, szcze-rze mówiąc, było już za pózno.Tego dnia w namiocie Aragorna zebrała się radawojenna z udziałem Imrahila, Gandalfa-Mithrandira i kilku elfickich wodzów ich armia nadeszła w nocy, akurat gdy można było spokojnie już cieszyć się zezwycięstwa.Podczas tej rady Dunadan bez owijania w bawełnę wyjaśnił następcyrohańskiego tronu a teraz już niemal królowi że od dziś jest on nie sojusz-nikiem, a podwładnym, i życie Eowiny, znajdującej się pod specjalną ochronąw szpitalu Minas Tirith, całkowicie zależy od rozsądku brata. O, najdroższy Eomer, bez wątpienia może, nie ruszając się z miejsca, prze-bić mnie mieczem, a potem nacieszyć oko, widząc w tym palantirze, co się staniez jego siostrą.Widowisko będzie nie dla nerwowych.Nie, ona sama rzecz jasnanic nie podejrzewa, proszę się samemu przekonać, jak rozczulający jest ten widok,gdy pomaga opiekować się rannym księciem Faramirem.Co? Gwarancje? Gwa-rancją jest zdrowy rozsądek: od chwili, gdy zajmę tron Odrodzonego KrólestwaGondoru i Arnoru nikt mi po prostu nie będzie zagrażał.W jaki sposób? A w bardzo prosty.Król Gondoru, jak wiadomo, zginął.Tak,tak, straszna tragedia zmącił mu się rozum i sam siebie spalił na pogrzebo-39wym stosie, wyobrazcie sobie.Książę Faramir został raniony zatrutą strzałąi wydobrzeje nieprędko, jeśli w ogóle wyzdrowieje.To zależy.hm.od wieluczynników.Książę Boromir? Niestety, nie ma na to nadziei padł w boju z oro-kuenami nad Anduiną za wodospadami Rauros, a ja własnoręcznie ułożyłem jegociało na pogrzebowej łodzi.A ponieważ trwa wojna, ja, jako następca Isildura,nie mam prawa zostawiać kraju bez władcy.Tak więc przyjmuję dowodzenie nadarmią Gondoru i w ogóle wszystkimi siłami zbrojnymi koalicji Zachodniej.Cośchciałeś powiedzieć, Eomerze? Nie?Tak więc, natychmiast zaczynamy wyprawę na Mordor.Koronę Gondoru mo-gę przyjąć dopiero wróciwszy ze zwycięskiej wyprawy.Co do Faramira, to jestemskłonny oddać mu we władanie jedną z gondorskich ziem na przykład Ithilien.Wszak, szczerze mówiąc, zawsze bardziej go interesowały poezja i filozofia, niżsprawy zarządzania państwem.Ale nie trzeba sięgać domysłami aż tak daleko:w tej chwili stan zdrowia księcia jest krytyczny, i może on po prostu nie dożyćnaszego powrotu.Módl się więc bez przerwy o jego zdrowie przez cały ten czas,który spędzimy na wyprawie, najdroższy Imrahilu.Powiadają, że modły najbliż-szego przyjaciela mają w oczach Valarów szczególną wartość.Kiedy wyruszamy? Natychmiast, jak tylko zdławimy pod Osgiliath resztkiArmii Południe.Są pytania? Pytań nie ma.A gdy namiot opustoszał, stojący obok Aragorna człowiek w szarym płaszczurzekł z przepełnionym szacunkiem wyrzutem: Niepotrzebnie tak ryzykowałeś, Wasza Wysokość.Przecież ten Eomer był,tak uważam, w szale całkiem zwyczajnie mógł kichać na wszystko i uderzyć.Tropiciel nieco odwrócił głowę i wycedził przez zęby: Jak na pracownika tajnych służb jesteś przesadnie gadatliwy, a po drugie,niespecjalnie spostrzegawczy. Moja wina, Wasza Wysokość.Kolczuga z mithrilu pod ubraniem?Ironiczne spojrzenie Aragorna przemknęło po szczupłym obliczu mówiące-go, zatrzymało się na szeregu dziurek okalających jego wargi.Jakieś pół minutytrwała cisza. Już myślałem, że dorobiłeś się odleżyn na mózgu w tym swoim grobowcui jeszcze zaczniesz się dopytywać, skąd ją mam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.38 Jak mogłaś tak pomyśleć, moja piękna amazonko! i oto siedzi już w sio-dle przed nim, wpatruje się w niego lśniącymi ze szczęścia oczami, paple coś,a potem spokojnie całuje przy całym wojsku ale też rohańskie dziewczynyw ogóle nie szanują południowych zwyczajów, a bohaterka Bitwy na Polach Pe-lennoru ma je w ogóle gdzieś.A Eomer patrzy na tę idyllę, chmurzy mu sięoblicze, i myśli: Kretynko, przetrzyj oczy, przecież on ma na pysku wypisane,kim dla niego jesteś i kim on jest dla ciebie! Dlaczego, och, dlaczego te idiot-ki zawsze trafiają na takich łajdaków żeby przynajmniej był urodziwy. zresztą, nie on pierwszy i nie on ostatni w tym Zwiecie, a i w innych światachteż.Głośno, rzecz jasna, nic nie powiedział, zapytał tylko: Pokaż, co ci się stało w rękę.Kiedy zaś zaczęła się popisywać, że po pierwsze, jest pełnoletnia i samasprawdzi, a po drugie, to nawet nie jest draśnięcie, i takie tam. wtedy ryknąłna nią z całej duszy tak, że aż przysłoniła uszy, a potem w słowach energicznychi dosadnych opisał bohaterce Pelennoru, co się z nią stanie, jeśli na słowo trzy!nie znajdzie się w punkcie opatrunkowym.Eowina, roześmiawszy się, odparowa-ła: Tak jest mój kapitanie! , i tylko widząc jej nienormalną ostrożność, z jakązsuwała się z siodła, zrozumiał: Och, nie draśnięcie to jest. Dziewczyna tym-czasem już przylgnęła do ramienia brata. No, Eomeczku, no, nie dąsaj się, proszęcię.Jeśli chcesz możesz mnie zlać, tylko nie skarż cioteczce.Potarła następnienosem o jego policzek, jak w dzieciństwie.Aragorn z uśmiechem przyglądał siętej scenie, i Eomer aż drgnął przechwyciwszy na mgnienie oka wzrok tropiciela:właśnie tak patrzy łucznik na chwilę przed wypuszczeniem z palców cięciwy.Znaczenie tego spojrzenia zrozumiał dopiero następnego dnia, kiedy, szcze-rze mówiąc, było już za pózno.Tego dnia w namiocie Aragorna zebrała się radawojenna z udziałem Imrahila, Gandalfa-Mithrandira i kilku elfickich wodzów ich armia nadeszła w nocy, akurat gdy można było spokojnie już cieszyć się zezwycięstwa.Podczas tej rady Dunadan bez owijania w bawełnę wyjaśnił następcyrohańskiego tronu a teraz już niemal królowi że od dziś jest on nie sojusz-nikiem, a podwładnym, i życie Eowiny, znajdującej się pod specjalną ochronąw szpitalu Minas Tirith, całkowicie zależy od rozsądku brata. O, najdroższy Eomer, bez wątpienia może, nie ruszając się z miejsca, prze-bić mnie mieczem, a potem nacieszyć oko, widząc w tym palantirze, co się staniez jego siostrą.Widowisko będzie nie dla nerwowych.Nie, ona sama rzecz jasnanic nie podejrzewa, proszę się samemu przekonać, jak rozczulający jest ten widok,gdy pomaga opiekować się rannym księciem Faramirem.Co? Gwarancje? Gwa-rancją jest zdrowy rozsądek: od chwili, gdy zajmę tron Odrodzonego KrólestwaGondoru i Arnoru nikt mi po prostu nie będzie zagrażał.W jaki sposób? A w bardzo prosty.Król Gondoru, jak wiadomo, zginął.Tak,tak, straszna tragedia zmącił mu się rozum i sam siebie spalił na pogrzebo-39wym stosie, wyobrazcie sobie.Książę Faramir został raniony zatrutą strzałąi wydobrzeje nieprędko, jeśli w ogóle wyzdrowieje.To zależy.hm.od wieluczynników.Książę Boromir? Niestety, nie ma na to nadziei padł w boju z oro-kuenami nad Anduiną za wodospadami Rauros, a ja własnoręcznie ułożyłem jegociało na pogrzebowej łodzi.A ponieważ trwa wojna, ja, jako następca Isildura,nie mam prawa zostawiać kraju bez władcy.Tak więc przyjmuję dowodzenie nadarmią Gondoru i w ogóle wszystkimi siłami zbrojnymi koalicji Zachodniej.Cośchciałeś powiedzieć, Eomerze? Nie?Tak więc, natychmiast zaczynamy wyprawę na Mordor.Koronę Gondoru mo-gę przyjąć dopiero wróciwszy ze zwycięskiej wyprawy.Co do Faramira, to jestemskłonny oddać mu we władanie jedną z gondorskich ziem na przykład Ithilien.Wszak, szczerze mówiąc, zawsze bardziej go interesowały poezja i filozofia, niżsprawy zarządzania państwem.Ale nie trzeba sięgać domysłami aż tak daleko:w tej chwili stan zdrowia księcia jest krytyczny, i może on po prostu nie dożyćnaszego powrotu.Módl się więc bez przerwy o jego zdrowie przez cały ten czas,który spędzimy na wyprawie, najdroższy Imrahilu.Powiadają, że modły najbliż-szego przyjaciela mają w oczach Valarów szczególną wartość.Kiedy wyruszamy? Natychmiast, jak tylko zdławimy pod Osgiliath resztkiArmii Południe.Są pytania? Pytań nie ma.A gdy namiot opustoszał, stojący obok Aragorna człowiek w szarym płaszczurzekł z przepełnionym szacunkiem wyrzutem: Niepotrzebnie tak ryzykowałeś, Wasza Wysokość.Przecież ten Eomer był,tak uważam, w szale całkiem zwyczajnie mógł kichać na wszystko i uderzyć.Tropiciel nieco odwrócił głowę i wycedził przez zęby: Jak na pracownika tajnych służb jesteś przesadnie gadatliwy, a po drugie,niespecjalnie spostrzegawczy. Moja wina, Wasza Wysokość.Kolczuga z mithrilu pod ubraniem?Ironiczne spojrzenie Aragorna przemknęło po szczupłym obliczu mówiące-go, zatrzymało się na szeregu dziurek okalających jego wargi.Jakieś pół minutytrwała cisza. Już myślałem, że dorobiłeś się odleżyn na mózgu w tym swoim grobowcui jeszcze zaczniesz się dopytywać, skąd ją mam [ Pobierz całość w formacie PDF ]